Gugała dla WP: demokracja i wolny rynek na cenzurowanym
Spekulacje amerykańskich finansistów wstrząsnęły światową gospodarką. Bańka spekulacyjna została nadmuchana do trudnych do oszacowania rozmiarów. Teraz wolny rynek musi zweryfikować rozmiary światowego imperium instrumentów pochodnych i ich relację do realnej wartości gospodarki, czyli mówiąc prościej oddzielić ziarno od plew.
16.12.2008 | aktual.: 23.12.2008 08:20
Przy okazji nawet dla najbardziej ortodoksyjnych liberałów stało się jasne, że wolny rynek potrzebuje regulatorów, bez których będzie się ciągle wynaturzał i narażał ludzkość na wątpliwą przyjemność rządów nieoświeconej i pazernej finansowej oligarchii. Żeby jeszcze istniała jakaś sensowna alternatywa dla ludzkości! Żaden system nie zaspokaja tak szybko i skutecznie podstawowych potrzeb człowieka jak kapitalizm.
Idea socjalizmu została skompromitowana wszędzie tam, gdzie ją próbowano wprowadzić w życie, doprowadzając do powszechnych niedoborów i masowego łamania podstawowych praw człowieka. Istniejące do dziś socjalistyczne skamienieliny – takie jak Kuba i Korea Północna są ledwie żywym dowodem na to, że tak się na dłuższą metę nie da. Jednak Kuba i Korea mają wciąż licznych sympatyków na całym świecie a idea komunistycznej utopii żyje i rozwija się w najlepsze na najlepszych amerykańskich uniwersytetach, wśród wpływowych lewicowych elit Europy oraz w krajach trzeciego świata, które próbują rozmaitych „trzecich dróg”. A tymczasem myśl związana z wolnym rynkiem i demokracją jest wstydliwa i podłamana kryzysem.
Krach światowych finansów jest wodą na młyn wszelkiej maści frustratów chorych na rozmaite resentymenty, ale także wrażliwych myślicieli, którzy nie chcą zaakceptować świata, którym rządzą skorumpowani oszuści i w którym finansowa oligarchia ma większe wpływy niż tak zwane „intelektualne elity”.
Kształceni i wychowywani przez owe elity młodzi ludzie, którzy dawno już zapomnieli o lekcji, jaką był upadek realnego socjalizmu - w zetknięciu z brutalną kapitalistyczną rzeczywistością stają się podatni na każdy rodzaj demagogii. Rośnie pokolenie ludzi, których rodzice doprowadzili do tego, co Fukuyama określił jako koniec historii.
Pokolenie nieufne i sfrustrowane z powodu zamkniętych dróg rozwoju i perspektyw. Pokolenie nie rozumiejące swoich rodziców, którzy osiedli na laurach po obaleniu dwudziestowiecznych zbrodniczych totalitaryzmów. Na ich oczach upadają ikony tak zwanego wolnego rynku. Słyszą jak nietykalny przez dziesięciolecia guru amerykańskich finansów – Alan Greenspan przyznaje, że nie potrafił – ani on ani jego najlepsi ludzie - dostrzec w porę nadchodzącej fali spekulacyjnego tsunami. Czytają doniesienia o zatrzymaniu Bernarda Madoffa – od pół wieku boga amerykańskiej giełdy, któremu ufały najpotężniejsze banki oraz ikony światowego biznesu. Teraz okazuje się, że to po prostu oszust, który naciągnął swoich klientów na ponad 50 miliardów dolarów, tworząc najprostszą i największą w dziejach świata finansową piramidę.
Tu dla pokazania skali oszustwa warto przypomnieć, że to równowartość rezerw walutowych Państwa Polskiego po blisko dwudziestu latach kapitalizmu w naszym kraju. Jak to możliwe, że tyle wyspecjalizowanych instytucji i tylu możnych tego świata dało się nabrać jednemu człowiekowi na mechanizm, którego zasady znane są od 90 lat!? W latach dwudziestych XX wielu skazano bowiem za takie oszustwo pierwszego hochsztaplera! Frustracja dwudziesto i trzydziestolatków rośnie jeszcze gdy słyszą, że gigantyczny koncern Siemens dogaduje się z rządami Stanów Zjednoczonych i Niemiec i za miliard dolarów kary kupuje sobie możliwość dalszego udziału w publicznych przetargach, pomimo iż udowodniono mu korupcyjne działania o wartości półtora miliarda. Czy to nie pokazuje, że cały system gospodarczy tak zwanego wolnego świata oparty jest na korupcji i układach i z wolnym rynkiem nie ma nic wspólnego?
Dla naszych frustratów to jest już od dawna oczywiste. Do podobnych wniosków dochodzą, gdy dowiadują się o miliardowych dotacjach dla nierentownych motoryzacyjnych gigantów, które rząd USA ratuje po raz kolejny przed upadkiem.
Jak mają z takim systemem konkurować mniejsze kraje? Jak w nim mają się odnaleźć małe firmy i zwyczajni ludzie? Jaką wiarygodność mają mieć w oczach naszych buntowników kontrolowane przez G-7 instytucje jak Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które aplikują krajom trzeciego świata szokowe terapie – nie licząc się z ich społecznymi skutkami a milczą, gdy setki miliardów dolarów idą na ratowanie amerykańskich i europejskich banków i konsorcjów finansowych, które znalazły się w kłopotach na skutek własnej pazerności i oszustw?
W tym samym czasie, gdy w światowych finansach pękają kolejne spekulacyjne bańki – jeden rykoszet z policyjnego pistoletu zabija kilkunastoletniego greckiego chuligana, który z kolegami zaatakował policyjny patrol. Nastolatek staje się bohaterem wszystkich zdesperowanych młodych ludzi, którzy mają dość greckiej demokracji i wolnego rynku. Odrzucają system, który nie daje im żadnych szans. Od obalenia w latach 70. wojskowej junty oferuje tylko wybór spośród tej samej politycznej partyjnej nomenklatury i oligarchii, które nie pozwalają się rozwinąć żadnej nowej inicjatywie gospodarczej czy społecznej. Zaczynają się rozruchy, nad którymi nikt już nie jest w stanie zapanować. Zdesperowani młodzi ludzie, wielu z nich to studenci, palą samochody, demolują sklepy i lokale - niszcząc w ciągu kilku nocy dorobek życia wielu rodzin. Słaba władza nie jest w stanie przeciwstawić się tej fali. Grecy podobnie jak Polacy z powodu swojej tragicznej historii są nieufni wobec władzy, więc władza nie może wystąpić zdecydowanie
przeciwko demonstrantom. Dzieje się to wszystko w kraju, który od lat otrzymuje ogromną pomoc z Unii Europejskiej. Niedawno organizował Igrzyska Olimpijskie, dzięki którym dokonał ogromnego cywilizacyjnego postępu i zbudował sobie infrastrukturę, o jakiej zdecydowana większość krajów na świecie może tylko pomarzyć.
Socjologowie alarmują. We wszystkich krajach europejskich są sfrustrowane sektory społeczne, które pod wpływem kryzysu mogą zamienić się w niszczący wszystko i nie wierzący w nic - ślepy żywioł.
Podupadłe światowe giełdy finansowe i zdewastowane greckie ulice – to części tego samego globalnego podwórka. Demokracja i wolny rynek, które my Polacy z takim trudem osiągnęliśmy - przeżywają właśnie na świecie ciężki kryzys. Czy ktoś wie, co trzeba zrobić, żeby wchodzące w życie pokolenie Polaków nie doznało takiego zwątpienia jak młodzi Grecy?
Jarosław Gugała dla Wirtualnej Polski