PolskaGudzowaty: służby specjalne groziły mi mojemu synowi

Gudzowaty: służby specjalne groziły mi mojemu synowi

Biznesmen Aleksander Gudzowaty powiedział w Radiu Zet, że służby specjalne "inspirowały groźby
zabójstwa" wobec niego i jego syna. Śledztwo w tej sprawie
prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Gudzowaty przez
ostatnie trzy dni w niej zeznawał, jak podał - przez dziewięć
godzin dziennie.

13.10.2006 | aktual.: 14.10.2006 01:02

Według prasowych informacji, prokuratura ma nagrane taśmy z zapisem rozmowy Aleksandra Gudzowatego i Adama Michnika dotyczącej rzekomego wpływania przez służby specjalne na publikacje prasowe.

"Życie Warszawy" poinformowało, że nagrania dokonali ochroniarze biznesmena i przekazali prokuraturze apelacyjnej. Taśma ma stanowić dowód w sprawie rzekomej inwigilacji Gudzowatego przez służby specjalne w okresie rządów Leszka Millera. Według "Gazety Wyborczej", nagarnia dokonano bez wiedzy Michnika.

Gudzowaty nie chciał powiedzieć kiedy taśmy były nagrane, przez kogo i co się na nich znajduje.

Dowiedziałem się, że taśmy są w prokuraturze od prokuratora, który wręczył mi list z numerami taśm i z informacją, że taśmy zostały poddane technicznej ekspertyzie. Od chwili, jak mi prokurator polecił milczeć, nie mogę udzielić żadnej odpowiedzi - powiedział Gudzowaty.

Według Gudzowatego, służby specjalne inspirowały przeciwko niemu artykuły prasowe. Miały one zaszkodzić należącej do niego spółce Bartimpex.

To jest prawda. My w swoim czasie, bo nie teraz, za czasów Millera też, ale oni w inny sposób się ujawniali, ale rzeczywiście byliśmy poddani czarnemu, nieprawdziwemu lobbingowi. To zostało udowodnione- powiedział Gudzowaty.

Dodał, że rozmawiał z Michnikiem na temat krytycznych artykułów w "Gazecie".

Ponieważ zawsze mnie pan Michnik zapraszał na kolacje czy na obiad, to siłą rzeczy relacjonowałem mu swój pogląd na ten temat. A ponieważ prawdą jest, że "Gazeta Wyborcza" była liderem czarnego PR (...), przewodziła w tym, to siłą rzeczy musiałem mu to powiedzieć. Miałem do niego określone pretensje i potem już nic nie było - powiedział Gudzowaty. Dodał, że nagrania, jeżeli są, to dotyczą dwóch ostatnich spotkań z Michnikiem.

Według Gudzowatego, na 30 października Adam Michnik został wezwany do prokuratury w celu złożenia zeznań. Dla mnie jest to człowiek honoru. Myślę, że cała sprawa ulegnie wyciszeniu - zaznaczył. Dodał, że nie ma potrzeby ujawnienia nagrań.

Gudzowaty zapewnił, że nie rozmawiał z Michnikiem na temat syna Leszka Millera.

W drugiej połowie września prokuratura apelacyjna w Warszawie formalnie przejęła śledztwo w sprawie gróźb wobec syna Gudzowatego, wraz z pomijanym dotychczas przez prokuraturę na stołecznej Pradze wątkiem próby odsunięcia od władzy w 2003 r. premiera Leszka Millera.

W sierpniu 2005 r. warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Gudzowatego w sprawie gróźb wobec jego syna. Dopiero po zażaleniu biznesmena w styczniu 2006 r. rozpoczęto śledztwo. W kwietniu zaś pojawiły się zeznania świadka, na którym "Dziennik" oparł swe artykuły o próbie wykorzystania Gudzowatego przez służby specjalne do usunięcia Millera z funkcji szefa rządu. "Dziennik" napisał, że świadkiem tym był szef ochrony Gudzowatego Marcin Kossek.

Tygodnik "Wprost" oraz "Dziennik" napisały, że z relacji i dokumentów z 2003 r. wynika, iż mogło wtedy dojść do próby pozakonstytucyjnego usunięcia premiera. Wśród ludzi związanych z lewicą i służbami specjalnymi miała być szykowana korupcyjna prowokacja, mająca na celu przypisanie synowi Millera przyjmowanie łapówek. To zaś - jak powiedział "Dziennikowi" Leszek Miller junior - zakończyłoby się dymisją rządu ojca.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)