Guantanamo: winni, niewinni - posiedzą ile się da
Przetrzymywani w bazie wojskowej USA w Guantanamo na Kubie talibowie i podejrzani o terroryzm nie mogą dochodzić swoich praw przed amerykańskimi sądami - orzekł we
wtorek federalny sąd apelacyjny w Waszyngtonie. Amerykańska administracja jest zdowolona z werdyktu, organizacje obrońców praw człowieka - wręcz przeciwnie.
Sąd wyjaśnił, że sądy amerykańskie nie mają jurysdykcji nad więźniami w Guantanamo, gdyż baza znajduje się na terytorium Kuby, a rząd USA tylko ją wynajmuje od władz kubańskich. Werdykt sądu oznacza, że 650 więźniów, przebywających pod strażą w Guantanamo od ponad roku bez dostępu do adwokatów, może być tam przetrzymywanych bezterminowo. Prawnicy, którzy ich bronią, usiłowali doprowadzić do tego, aby przed sądem rząd USA został zmuszony do wyjaśnienia dlaczego są nadal więzieni.
Rząd określa ich jako "żołnierzy nieprzyjaciela" - schwytano ich w większości w czasie kampanii w Afganistanie - ale nie przyznał im oficjalnego statusu jeńców wojennych, co dawałoby im rozmaite prawa wynikające z konwencji genewskiej. Więźniowie - sami cudzoziemcy, wśród których jest dwóch obywateli Wielkiej Brytanii i dwóch Australijczyków - mogą się jeszcze odwołać do tego samego sądu w pełnym składzie (wtorkowe orzeczenie wydał jednomyślnie zespół trzech sędziów), albo do Sądu Najwyższego USA.
Minister Sprawiedliwości USA John Ashcroft uznał werdykt sądu za "ważne zwycięstwo w wojnie z terroryzmem". Organizacje obrony praw człowieka skrytykowały jednak administrację za naruszanie zasad sprawiedliwości i praworządności.(ck)