Grzegorz Schetyna: żądam komisji śledczej ws. podsłuchiwania dziennikarzy
• Lista podsłuchiwanych dziennikarzy została opublikowana przez jeden z prawicowych tygodników
• Oprócz informacji prasowych i przecieków nie ma żadnych konkretów, uważa szef PO, Grzegorz Schetyna
• Uważa, że informacje w tej sprawie nie powinny pochodzić od Zbigniewa Ziobro, bo ma ograniczone do niego zaufanie
• W związku z tym Grzegorz Schetyna domaga się komisji śledczej ws. podsłuchiwania dziennikarzy
- Nie ma żadnych oficjalnych ani półoficjalnych informacji o podsłuchiwaniu dziennikarzy. Żądam komisji śledczej i nie mam żadnej odpowiedzi od PiS. Dlaczego? – mówił dziś Grzegorz Schetyna w Radiu ZET.
Wczoraj jeden z prawicowych tygodników opublikował listę dziennikarzy, którzy mieli być podsłuchiwani w czasie rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. – Oprócz informacji prasowych i przecieków nie ma żadnych konkretów – przypomniał kilkukrotnie lider Platformy. – Gdyby to była prawda, to ci, którzy podejmowali takie decyzje, muszą za to odpowiedzieć – dodał.
Dodał, że nie chce, aby informacji w tej sprawie udzielał Sejmowi Zbigniew Ziobro. – Zaufanie do informacji, które przyniesie minister Ziobro mam, delikatnie mówiąc, ograniczone. Wolę, żeby to się odbyło z pełnym otwarciem rzeczy, które są od 2005 roku. Nie ma lepszej propozycji niż komisja śledcza – mówił polityk Platformy Obywatelskiej.
Monika Olejnik przypomniała, że służby pobierały jej billingi przez dwa lata w czasie poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Sprawą inwigilacji dziennikarzy zajął się były Komendant Główny Policji Zbigniew Maj. Pod koniec ubiegłego roku powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą taśmową. Jednak Prokuratura Okręgowa w Warszawie - po przeanalizowaniu audytu - odmówiła wszczęcia śledztwa. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak poinformował w lutym, że audyt przeprowadzony w Biurze Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji nie wskazuje, by funkcjonariusze popełnili przestępstwo. Zarzuty o inwigilacji odrzucają też politycy byłej koalicji rządowej PO-PSL.