Grzegorz Piotrowski - zabójca ks. Popiełuszki - wychodzi z więzienia
W czwartek mury więzienia w Opolu ma opuścić
zabójca ks. Jerzego Popiełuszki, były kapitan SB - Grzegorz
Piotrowski. Odsiedział w sumie 15 lat za udział w tej
najgłośniejszej zbrodni aparatu władzy PRL lat 80.
15.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
51-letni obecnie Piotrowski był szefem swoistego "szwadronu śmierci" (złożonego z jego dwóch podwładnych z IV departamentu MSW - Leszka Pękali i Waldemara Chmielewskiego), który 19 października 1984 r. porwał ks. Popiełuszkę i jego kierowcę Waldemara Chrostowskiego. Kierowcy udało się wyskoczyć z jadącego samochodu. Kapelana podziemnej "Solidarności" oficerowie SB pobili i wrzucili do bagażnika auta, a potem przywiązali mu do nóg worek z kamieniami, zakleili usta taśmą i wrzucili do Zalewu pod Włocławkiem.
W procesie toruńskim w 1985 r. Piotrowski i jego przełożony - wiceszef zwalczającego Kościół katolicki IV departamentu Adam Pietruszka (skazany za podżeganie i pomocnictwo w zbrodni) - dostali wyroki po 25 lat więzienia, Pękala - 15 lat, a Chmielewski - 14. Mimo że na procesie ujawniono okoliczności, które mogły wskazywać na uczestnictwo w przygotowaniach do zbrodni innych osób, sąd zajął się wyłącznie udziałem w mordzie bezpośrednich sprawców. Proces w dużej mierze reżyserowało MSW.
Skazanych dwukrotnie objęto amnestią - Piotrowskiemu złagodzono karę do 15 lat. Pękala opuścił więzienie w 1990 r. w ramach warunkowego przedterminowego zwolnienia, a Chmielewski - w 1993 r. Obaj zmienili wygląd i nazwiska. Pietruszka jest na wolności od 1994 r.
Po odbyciu połowy kary Piotrowski złożył kilkanaście wniosków o przedterminowe warunkowe zwolnienie. W październiku 1994 r. został nawet przedterminowo zwolniony przez Sąd Wojewódzki w Lublinie. Wrócił jednak do więzienia w lutym 1995 r., na mocy decyzji Sądu Najwyższego, po rewizji nadzwyczajnej wniesionej do tego sądu przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Włodzimierza Cimoszewicza.(as)