Grzegorz Bierecki: zarzuty wobec mnie to kłamstwa i "brudna kampania wyborcza"
Grzegorz Bierecki oświadczył, że zarzuty w mediach pod jego adresem - dot. wyprowadzenia pieniędzy z systemu SKOK-ów - to kłamstwa; stwierdził, że kłamie o nim też PO prowadząc "brudną kampanię wyborczą". Politycy PO z kolei rozważyć mają, czy ws SKOK-ów powinna powstać komisja śledcza.
Według niedawnych publikacji "Wprost" i "Gazety Wyborczej", z materiałów zgromadzonych przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że majątek zlikwidowanej w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK-ów i której prezesem był Bierecki, przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK np. do Kasy Krajowej.
Sprawie tej poświęcone było pismo szefa KNF Andrzeja Jakubiaka, które otrzymali: premier Ewa Kopacz, marszałek Senatu oraz szefowie CBA i ABW. Premier oceniła, że wtorek, że "sytuacja jest bardzo poważna" i należy ją wyjaśnić. Zespół prasowej ABW poinformował PAP, że materiał został przekazany do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Bierecki, który obecnie przebywa w Stanach Zjednoczonych, w oświadczeniu wydanym w środę w nawiązaniu do publikacji "Wprost" i "Gazety Wyborczej" napisał, że "wszystkie zarzuty podnoszone w tych artykułach to kłamstwa". "Kłamią na mój temat również politycy PO, z premier Ewą Kopacz na czele, prowadząc w ten sposób brudną kampanię wyborczą" - oświadczył Bierecki.
Według niego, środki Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych nie były środkami publicznymi, ani środkami spółdzielców. Były one - jak zapewnił - przekazane fundacji przez Światową Radę Unii Kredytowych "na konkretny cel" i dysponowane zgodnie z jej wolą. Bierecki zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw w sądzie "kierując pozwy przeciwko osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa".
Senator stwierdził też, że publikacje na jego temat pojawiają się w czasie intensywnej kampanii wyborczej. - Nie mam wątpliwości, że rzeczywistym celem brutalnego ataku są Prawo i Sprawiedliwość oraz kandydat tej partii na prezydenta - pan Andrzej Duda - dodał Bierecki. Jak ocenił, próbuje się odwrócić uwagę od "prawdziwych afer związanych z obozem władzy".
Bierecki, który nie należy do PiS, był członkiem klubu parlamentarnego tej partii, i we wtorek został zawieszony w prawach członka klubu na własny wniosek. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak czeka na osobiste wyjaśnienia Biereckiego. Od nich władze klubu PiS uzależniają dalszą współpracę z senatorem. Wiceprezes PiS Beata Szydło powiedziała w środę, że jeżeli Bierecki "oczyści się i wyjaśni całą sprawę będzie nadal członkiem klubu PiS, jeśli nie - będzie poza klubem". - Sądzę, że zrobi to w najszybszym możliwym terminie - dodała.
W związku z informacjami zawartymi w niedawnych publikacjach, 18 marca odbędzie się posiedzenie sejmowej komisji finansów publicznych ws. SKOK, ma mieć ono charakter niejawny.
Poseł PiS Marcin Święcicki ocenił na środowej konferencji prasowej, że ws. SKOK-ów pojawia się "problem możliwości gigantycznych nadużyć w celu prywaty". - To, co ostatnio zostało ujawnione z senatorem Biereckim, to tylko wierzchołek góry lodowej, bo ta procedura wyciągania do własnych kieszeni pieniędzy, oszczędności składanych przez miliony Polaków mogła trwać dużo dłużej i to będziemy musieli zbadać na komisji finansów publicznych, kto wie, czy nie będzie potrzebna komisja śledcza w tej sprawie - powiedział Święcicki.
Pytany, czy PO złoży wniosek w sprawie komisji śledczej odparł, że do końca kadencji pozostało mało czasu, a komisje śledcze muszą kończyć prace w ciągu jednej kadencji. - Uzależniamy to jeszcze od wyników pracy tej komisji finansów publicznych. (...) Wtedy podejmiemy ostateczne decyzje, ale nie wykluczamy również powołania komisji śledczej w tej historii - zaznaczył polityk PO. Jak dodał, osobiście skłania się ku powołaniu takiej komisji.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział, że wnioski z przyszłotygodniowych obrad komisji finansów "będą dopiero materiałem do tego, żeby rozważać ewentualnie taki problem, jak (komisja śledcza)". Z kolei rzecznik PiS Marcin Mastsalerek stwierdził, że PO sprzeciwiała się przez lata powoływaniu komisji śledczych m.in. ws. tzw. afery taśmowej, Amber Gold i tzw. infoafery. - Było mnóstwo afer związanych z obozem władzy i nie dało się powołać komisji śledczej. Teraz się da? Wróćmy do starych afer - powiedział.
Politycy PO po raz kolejny pytali ponadto PiS o kwestię ustawy o SKOK-ach stanowiącej, że środki zgromadzone w SKOK-ach podlegają publicznemu nadzorowi państwowemu, którą w 2009 r. do TK skierował prezydent Lech Kaczyński. Marzena Okła-Drewnowicz pytała polityków PiS, "dlaczego blokowali wejście w życie ustawy, która miała zapewnić bezpieczeństwo portfeli Polaków, czyli ustawy, która miała wprowadzić nadzór nad SKOK-ami".
Po tym, gdy w grudniu 2009 r. Lech Kaczyński skierował ustawę do TK, Kancelaria Prezydenta informowała, że zastrzeżenia budziły m.in. przepisy dotyczące tworzenia spółdzielczych kas, co miało następować w trybie zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Prezydent uważał, że przesłanki odmowy wydania zezwolenia są nieostre. Ponadto - zdaniem L.Kaczyńskiego - ustawa zbyt daleko ingerowała w samorządność i autonomię kas.
W marcu 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski zdecydował o ograniczeniu skierowanego przez Lecha Kaczyńskiego wniosku do TK. Komorowski wycofał zastrzeżenia wobec przepisów ustanawiających nad działalnością SKOK-ów nadzór Komisji Nadzoru Finansowego. Jak podało wówczas biuro prasowe Kancelarii Prezydenta, podstawową zaletą wzmocnienia nadzoru nad Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi jest zapewnienie większego bezpieczeństwa ulokowanych tam pieniędzy.
W styczniu 2012 TK uznał, że dwa pozostałe przepisy ustawy o SKOK-ach, które zaskarżył prezydent Kaczyński, są niezgodne z konstytucją, ale nie na tyle, by ustawa nie mogła wejść w życie.
Okła-Drewnowicz powiedziała, że oczekuje, iż kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda - który był ministrem w kancelarii prezydenta Kaczyńskiego - jeszcze raz wypowie się "bardzo konkretnie" w tej sprawie. Duda powiedział dziennikarzom w Strasburgu, że skierowanie w 2009 r. ustawy do TK było słuszną decyzją. - Pan prezydent Lech Kaczyński zrealizował obowiązek prezydencki czuwania nad przestrzeganiem konstytucji. Ponieważ miał wątpliwości, co do zgodności z konstytucją tej ustawy, przesłał ją do TK i Trybunał, już niestety po śmierci pana prezydenta, stwierdził niekonstytucyjność tych przepisów - powiedział polityk PiS.
Z kolei Beata Szydło stwierdziła, że "prezydent Komorowski i PO zdają się nie pamiętać, jaki był ich udział przy okazji tego procedowania". Mastalerek dodał, że to prezydent Komorowski powinien odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wycofał wniosku do Trybunału. Według niego, odpowiedź jest prosta. - Dlatego, że prezydent nie jest strażnikiem żyrandola tylko konstytucji i kiedy konstytucja jest łamana, prezydent kieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Tak zrobił ś.p. prezydent Lech Kaczyński, podtrzymał to prezydent Komorowski i Trybunał uznał wniosek za zasadny - dodał rzecznik PiS.
Natomiast Okła-Drewnowicz wskazywała, że dwa zakwestionowane przez TK zapisy z ustawy były to przepisy techniczne. "Właśnie dzięki temu, że Kancelaria Prezydenta w 2011 roku wycofała głównie zastrzeżenie dot. objęcia SKOK-ów nadzorem KNF, dzięki temu właśnie Trybunał szybciej rozpatrzył tę ustawę, wydał wyrok, orzeczenie i ona mogła wejść w życie" - dodała posłanka PO.
- Różnica polega na tym, że prezydent Lech Kaczyński zakwestionował, czy też skierował do Trybunału tę ustawę głównie pod kątem objęcia SKOK-ów nadzorem KNF. To jest główne pytanie, dlaczego właśnie ten powód znalazł się głównie przy skierowaniu tej ustawy do TK" - powiedziała posłanka. Z kolei Święcicki stwierdził, że jest pytanie, "czy krycie tych SKOK-ów nie służyło temu, by pieniądze ludzi, którzy tam oszczędzali, służyły finansowaniu pewnego ruchu politycznego, pewnych czasopism i również prywatnych kieszeni określonego kręgu osób". Dopytywany, czy chodzi o PiS, odparł: "Tak, są doniesienia prasowe, że to służyło dofinansowaniu, to też jest pytanie do kolegów z PiS, ile ich imprez było finansowanych czy współfinansowanych z pieniędzy SKOK-ów poprzez reklamy, poprzez jakieś inne sposoby działania".
SKOK działają w Polsce od 1992 r. System kas oszczędnościowo-kredytowych jest częścią światowego ruchu związków kredytowych; ideą takich związków jest to, że grupa ludzi wspólnie gromadzi oszczędności i udziela sobie wzajemnie pożyczek. W rozumieniu prawa SKOK nie jest bankiem. Działa w oparciu o ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Od października 2012 roku SKOK-i objęte zostały nadzorem KNF. Jak podaje SKOK na swojej stronie internetowej w listopadzie 2014 r. Kasy obsługiwały blisko 2,5 mln członków, którzy powierzyli im ponad 15 mld zł depozytów.