Grypa atakuje dzieci - sytuacja jest bardzo poważna
Sytuacja w oddziałach dziecięcych w krakowskich szpitalach jest bardzo poważna. W tym roku wyjątkowo dużo dzieci trafia na ostre dyżury z objawami grypy, zapalenia płuc i innych infekcji wirusowych. Głównie są to niemowlęta, malutkie dzieci do trzeciego roku życia. Mają bardzo wysoką gorączkę, nawet do 40 stopni, cierpią na ból mięśni, głowy. Długie kolejki ustawiają się też w krakowskich przychodniach.
W pierwszej połowie lutego epidemiolodzy zarejestrowali ponad 2,5 tysiąca przypadków zachorowań na grypę w naszym województwie. Rok wcześniej było ich zaledwie 224. Wśród małych pacjentów szaleje także płonica, zwana również szkarlatyną. Choruje na nią teraz 141 dzieci, w zeszłym liczba nie przekroczyła 72.
W ciągu dwóch tygodni lutego zarejestrowano 5619 osób, które złapały grypę i grypopodobne wirusy, w tym 747 dzieci. Lekarze przyznają, że to bardzo dużo.
Szefowie szpitali pediatrycznych w Prokocimiu i św. Ludwika, a także oddziałów dziecięcych w szpitalu im. Jana Pawła II, im. Żeromskiego, zgodnie twierdzą, że brakuje wolnych łóżek, personelu, sprzętu.
- Teraz mamy szczyt sezonu - mówi Piotr Staszak, wicedyrektor szpitala św. Ludwika. - Na tzw. dostawki, czyli dodatkowe łóżka dla pacjentów już brakuje miejsca. Korzystamy z pomocy innych placówek medycznych. Prosimy o przyjęcie pacjentów, dla których nie ma wolnych łóżek - dodaje.
Ryszard Konior, szef oddziału chorób dziecięcych w szpitalu Jana Pawła II, także przyznaje, że już nie jest w stanie przyjmować więcej pacjentów. - Szczególnie dużo mamy niemowląt z wirusowym zapaleniem oskrzeli i płuc - informuje dr Konior. Identyczna sytuacja jest na oddziale dziecięcym w "Żeromskim". - Obłożenie pełne, wolnych łóżek brak - mówi Leszek Gora, rzecznik szpitala.
Do nowohuckiej lecznicy trafił z wirusowym zapaleniem oskrzeli roczny wnuk czytelnika "Gazety Krakowskiej", pana Andrzeja (nazwisko do wiadomości redakcji) z Oświęcimia. - Byłem przerażony, bo chorych dzieci na oddziale jest naprawdę dużo. Najgorsze jest jednak to, że brakuje miejsc w izolatkach. Przecież tak nie może być! - oburza się pan Andrzej.
Na alarm biją także lekarze z Prokocimia. Mówią wprost, że zrobili od początku lutego wszystko, by przyjąć każdego pacjenta z objawami grypy. Teraz już nie są w stanie powiększyć liczby łóżek, zwłaszcza dla niemowląt. Dyrekcja szpitala napisała list do władz województwa z propozycjami, w jaki sposób najszybciej rozwiązać dramatyczną sytuację. - Na razie czekamy na odpowiedź i staramy się pomóc każdemu pacjentowi - zapewnia Magdalena Oberc, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego.
Jan Banaś, dyrektor powiatowej stacji epidemiologicznej
Wzrost zachorowań na grypę i infekcje górnych dróg oddechowych jest niepokojący. Na razie trudno jednoznacznie określić powody. Będziemy je ustalać po zakończeniu sezonu.
W tym roku w Małopolsce zaszczepiło się na grypę znacznie mniej osób niż w zeszłym roku. Poza tym wykrywalność infekcji jest wyższa, także lekarze sumienniej zgłaszają nam wszystkie przypadki zachorowań. W rezultacie statystyki są bardziej obiektywne niż w zeszłych latach.
Katarzyna Stein-Sedlak, dyrektor NZOZ "Tyniec"
Nie byłoby ataku grypy, gdyby pacjenci wcześniej się zaszczepili. W mojej przychodni większość szczepionek zostanie zutylizowana.