Grynberg: nie mówiłem o szantażu SB, bo się bałem
Wybitny pisarz Henryk Grynberg pół wieku temu uległ szantażowi służb specjalnych. Dziś wzywa kolegów do autolustracji - pisze "Newsweek".
Henryk Grynberg został zwerbowany przez PRL-owskie służby specjalne jako 20-letni student dziennikarstwa. Nadano mu pseudonim TW "Reporter". Ten werbunek umożliwił matce pisarza i jej mężowi emigrację do USA.
Pisarz mówi, że chciał opowiedzieć o tym epizodzie, ale powstrzymywał go strach. Chce odtajnienia esbeckich materiałów i apeluje do kolegów o autolustrację. Z dokumentów SB wynika, że został zwerbowany w 1956 r. przez wywiad wojskowy. Zagrożono mu, że w razie odmowy jego matka nie dostanie paszportu, a ojczym trafi do więzienia.
Pisarz udostępnił swoje mieszkanie na tzw. punkt adresowy. Przychodziły tu listy od ulokowanych za granicą PRL-owskich szpiegów, on zaś przekazywał je esbekom. Z raportu wynika, że Grynberg "udzielał też informacji o znajomych i rodzinie", on sam jednak zaprzecza. Podkreśla, że nigdy nie brał pieniędzy i zerwał kontakty z SB w 1959 r. Henryk Grynberg mieszka na stałe w USA i jest autorem m.in. "Żydowskiej wojny", "Memorbuchu", "Uchodźców", "Zwycięstwa".