Gruzja w cieniu Ukrainy
Z perspektywy Polski - i szerzej Europy Środkowej - Ukraina jest postrzegana jako bliski, sąsiedzki kraj w przeciwieństwie do "egzotycznej" i odległej Gruzji. Tymczasem oba państwa łączy silne poczucie przynależności do Europy, a jednocześnie świadomość zagrożenia ze strony wspólnego sąsiada - Rosji. Władze na Kremlu przydają natomiast szczególne znaczenie w dziele zbierania ziem dawnego Związku Radzieckiego nie tylko Ukrainie, lecz także Gruzji - pisze Konrad Zasztowt z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Symboliczne znaczenie Kijowa dla współczesnej rosyjskiej elity politycznej jako politycznego centrum dawnej Rusi, do której dziedzictwa odwoływała się Ruś Moskiewska, jest oczywiste. Jeśli chodzi o Gruzję, była to perła w koronie imperialnej, carskiej Rosji, a następnie Związku Radzieckiego. Stąd rządzącym na Kremlu, których myślenie kształtują stereotypy z czasów radzieckich, trudno pogodzić się z faktem, że współczesne państwo gruzińskie nie tylko pozostaje odrębnym bytem politycznym, ale kwestionuje rosyjskie dążenie do posiadania szczególnych wpływów i przywilejów w regionie.
Powstrzymaniu gruzińskich aspiracji euroatlantyckich miała służyć interwencja Rosji w Osetii Południowej w 2008 r. Europejska opinia publiczna została podzielona w ocenie wydarzeń rosyjsko-gruzińskiej wojny pięciodniowej. Niemniej konflikt ten zaszkodził wizerunkowi Gruzji i ograniczył jej współpracę z Sojuszem do sfery modernizacji gruzińskiej armii i udziału Gruzinów w misji w Afganistanie. Faktyczne wejście do NATO stało się bardzo odległym celem. Ukraina, która również starała się w tym okresie o członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim, sama wycofała się z dalszych starań po zwycięstwie Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich 2010 r.
Nowa szansa dla Ukrainy i Gruzji
Obecnie po sześciu latach działań w ramach unijnego Partnerstwa Wschodniego (PW), pojawiła się nowa szansa dla Ukrainy i Gruzji na zbliżenie z Zachodem w postaci stowarzyszenia z UE. Rząd w Kijowie jako pierwszy w 2011 r. wynegocjował i w marcu 2012 r. parafował umowę stowarzyszeniową z Unią. Sprawa uwolnienia byłej premier Julii Tymoszenko długo była jednak stawiana przez państwa unijne jako warunek podpisania dokumentu.
Ostatecznie na szczycie PW w Wilnie UE była gotowa podpisać umowę mimo braku ustępstw władz ukraińskich w sprawie Tymoszenko. Jednak ukraiński premier Mykoła Azarow i prezydent Janukowycz pod presją rosyjskiego sąsiada nie zdecydowali się na podpisanie umowy stowarzyszeniowej. To wywołało trwające od blisko miesiąca protesty Euromajdanu w Kijowie. Czy Gruzja może znaleźć się w podobnej sytuacji?
Mimo znacznie trudniejszych relacji z Rosją (po wojnie pięciodniowej o Osetię Południową z 2008 r.), a także większego oddalenia geograficznego od Europy, Gruzja jest obecnie mocniejszym proeuropejskim ogniwem w ramach Partnerstwa Wschodniego niż Ukraina. Rząd w Tbilisi parafował na listopadowym szczycie PW w Wilnie umowę stowarzyszeniową z Unią. Wydarzenia Euromajdanu uświadomiły zaś politykom europejskim konieczność szybszego podjęcia decyzji w sprawie stowarzyszenia z Gruzją: obecnie podpisanie umowy planuje się już na wrzesień 2014 r.
Presja ze strony Rosji
W tym okresie rząd gruziński będzie musiał liczyć się z rosnącą presją ze strony północnego sąsiada zainteresowanego zahamowaniem zbliżenia Tbilisi z Unią. Kreml może użyć różnych narzędzi: od przywrócenia embarga na gruzińskie wina poprzez destabilizację w regionach Abchazji i Osetii Południowej aż do prób wpływania na sytuację polityczną w Gruzji. Nie lekceważąc tych zagrożeń, nie należy ich jednak także przeceniać. Gruzińscy producenci win po wprowadzeniu przez Rosję embarga w 2006 r. zdołali rozwinąć eksport do szeregu innych krajów, w tym Unii Europejskiej. Rynek rosyjski nie jest już jedyną opcją rozwoju.
W kwestii Abchazji i Osetii Południowej Moskwa wykonuje dalsze prowokacyjne gesty. Jednym z nich był wybór pilota weterana wojny przeciwko Gruzji w 2008 r. na jedną z osób dzierżących pochodnię z płomieniem olimpijskim przywiezionym z Aten na zimową olimpiadę w rosyjskim Soczi. Bardziej bolesną praktyką o nie tylko symbolicznym znaczeniu, jest proces borderyzacji. Chodzi o budowę barier z drutu kolczastego wokół Osetii Południowej, która łączy się z odebraniem Gruzinom dodatkowych obszarów ziem rolniczych. Działania te jednak są monitorowane i nagłaśniane przez obserwatorów z ramienia unijnej misji monitoringowej w Gruzji (EUMM). Nie wydaje się, aby mogły one doprowadzić do napięć na skalę tych z 2008 r., których skutkiem była wojna pięciodniowa i jednostronne rosyjskie uznanie niepodległości separatystycznej Abchazji i Osetii Południowej.
Kreml może też starać się wspierać przyjazne sobie stronnictwa polityczne w Gruzji. Jako takie często postrzegane było rządzące od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych Gruzińskie Marzenie. Bidzina Iwaniszwili, założyciel tej formacji politycznej, dorobił się miliardów w Rosji. Stąd wyrażano obawę, że w roli premiera przekształci się on w adwokata rosyjskich interesów.
Rząd w Tbilisi, chcąc poprawić stosunki dwustronne, rzeczywiście podjął negocjacje z Moskwą, jednak jedynym ich efektem było przywrócenie gruzińskiego eksportu do Rosji. Nie doszło natomiast do przewidywanego przez wielu obserwatorów zwrotu Gruzji w stronę zbliżenia z północnym sąsiadem kosztem integracji europejskiej i euroatlantyckiej. Gdyby jednak tak się stało, co jest bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem, należy się spodziewać w Tbilisi nie mniejszych tłumów protestujących niż w Kijowie.
Konrad Zasztowt, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych
Autor jest analitykiem w Polskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych. Zajmuje się regionami Kaukazu Południowego i Azji Środkowej oraz Turcją. W latach 2008 – 2010 pracował w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie monitorował kwestie bezpieczeństwa międzynarodowego w regionie czarnomorsko-kaspijskim. Pracę doktorską obronił na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego (2012). Absolwent studiów magisterskich w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej oraz Studium Europy Wschodniej UW. W latach 2003-2005 studiował na Uniwersytecie Yeditepe w Stambule. Jego obszar zainteresowań obejmuje stosunki międzynarodowe i bezpieczeństwo energetyczne w regionie Morza Czarnego (Ukraina, Kaukaz, Turcja) i Azji Środkowej, kwestie mniejszości etnicznych i religijnych, a także problematykę islamu w krajach byłego Związku Radzieckiego.