Gruzińscy uchodźcy potrzebują żywności i lekarstw
Mieszkańcy obozów dla uchodźców w
gruzińskim obwodzie Kachetia potrzebują przede wszystkim żywności
dla niemowląt, pampersów i lekarstw - poinformowali
przedstawicieli polskich organizacji humanitarnych działających w
Gruzji samorządowcy z miasta Lagodechi, przy granicy
z Azerbejdżanem.
24.08.2008 | aktual.: 24.08.2008 14:54
Tylko w naszym mieście znalazło schronienie ponad 800 osób. W całym obwodzie jest ich aż sześć tysięcy - powiedział na spotkaniu z Polakami przewodniczący władz samorządowych Lagodechi, Gieorgij Gozaszwili.
Uchodźcy, którzy schronili się w tym regionie, uciekając przed konfliktem rosyjsko-gruzińskim, mieszkają w obozie na obrzeżach Lagodechi oraz w domach prywatnych.
Nasi ludzie pomagają im jak mogą, panujemy także nad sytuacją zdrowotną i sanitarną. Brakuje lekarstw dla cukrzyków i środków higienicznych. Ubrań nie potrzebujemy- podkreślił Gozaszwili.
Wysłannicy polskich organizacji humanitarnych zadeklarowali, że pomoc dla obwodu kachetyjskiego zostanie przygotowana i skierowana na miejsce w najbliższych dniach.
Zaczniemy działać natychmiast po powrocie do Tbilisi - powiedziała doktor Tatiana Kurczewska ze Związku Polonii Medycznej, skupiającego lekarzy i pielęgniarki polskiego pochodzenia w Gruzji.
Micheil Bodżadze, lekarz ze szpitala w Lagodechi, wyraził wdzięczność za poparcie, które nadchodzi do Gruzji z Polski._ Jesteśmy narodami z podobnymi problemami politycznymi i cieszy mnie, że okazujecie tyle dobrej woli w tak trudnej dla nas chwili_ - powiedział.
Lagodechi i Polskę łączy zamieszkująca tu od lat Polonia. Powołana niedawno organizacja polska skupia ponad 100 członków. Są oni potomkami zesłańców osiedlanych tu - według szefa miejscowego Domu Polskiego Jerzego Ciemnołońskiego - już od czasów insurekcji kościuszkowskiej.
Obecnie pomocą medyczną dla uchodźców w Gruzji zajmuje się sześciu polskich lekarzy. Na razie krążą oni między ośrodkami dla uchodźców, analizując potrzeby.
Polskie organizacje humanitarne przysłały dotychczas do Gruzji trzy transporty. Każdy z nich liczył po ok. 5 ton, a ostatni wylądował w Tbilisi w piątek.
Jak powiedziała wówczas Dorota Parzymies z fundacji "Ocalenie" tylko w jednym transporcie przyleciało ok. 2 tys. koców, 600 śpiworów, cztery respiratory, materiały opatrunkowe i przeciwoparzeniowe.
Jarosław Junko