Grupa różowego królika zakłóciła rocznicowe spotkanie Związku Wypędzonych
Grupa młodych ludzi zakłóciła wystąpienie Eriki Steinbach podczas konferencji Związku Wypędzonych (BdV) zorganizowanej w 60. rocznicą pierwszego expose kanclerza Konrada Adenauera.
Wystąpienie Adenauera z 20 września 1949 r. uznawane jest przez BdV za początek niemieckiej polityki dotyczącej osób przymusowo wysiedlonych z dawnych wschodnich terenów III Rzeszy i ich integracji z resztą społeczeństwa.
Na początku konferencji, gdy głos zabrała szefowa BdV, grupa młodych ludzi usiłowała zakłócić jej wystąpienie okrzykami: "60 lat wystarczy! Skończyć z polityką wobec wypędzonych!". Jak powiedział przedstawiciel grupy, w przebraniu różowego królika, akcja miała być protestem przeciwko relatywizowaniu historii przez Steinbach. Całą grupę wyprowadzono z sali konferencji.
Przewodnicząca BdV Erika Steinbach podczas spotkania wyraziła nadzieję, że wschodni sąsiedzi Niemiec pójdą pewnego dnia za przykładem Węgier, gdzie w 2007 r. na uroczystym posiedzeniu parlamentu potępiono wypędzenia Niemców z tego kraju. - Jestem optymistką, że kiedyś ta chwila nastąpi, choć nie wiem, czy jej dożyję - powiedziała.
W jej ocenie większym problemem są jednak spory w kwestii upamiętnienia wypędzeń, mające miejsce w samych Niemczech. - Jeśli my normalniej będziemy podchodzić do tego tematu, również być może zmieni się podejście naszych sąsiadów - oceniła przewodnicząca.
- Przesłanką pojednania między narodami jest nazwanie po imieniu cierpień i niesprawiedliwości - tak mówił z kolei niemiecki minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble podczas konferencji.
Przestrzegając, by nie zapominać o przyczynach wywołanej przez nazistowskie Niemcy II wojny światowej, Schaeuble przypominał, że wśród Niemców także były ofiary wojny.
- Wypieranie prawdy nie jest przesłanką dla trwałego pojednania i stabilnej przyszłości - powiedział Schaeuble.
Zdaniem ministra w jednoczącej się Europie ważne jest zaangażowanie na rzecz pielęgnowania pamięci, pomimo związanych z tym konfliktów. Schaeuble przypomniał, że w wyniku ucieczek i przymusowych wysiedleń po wojnie 12 mln Niemców musiało opuścić swe ojczyste strony, a około dwóch milionów straciło życie.
Minister podkreślił również, że środowiska niemieckich wypędzonych wniosły wielki wkład w odbudowę i rozwój Niemiec po II wojnie światowej. - Jeszcze w 1949 r. 60% rdzennych mieszkańców powojennych Niemiec oraz 96% wypędzonych uznawało, że wzajemne relacje tych grup są złe. Zapobieżenie radykalizacji było wielkim wyzwaniem - ocenił Schaeuble. Jego zdaniem same środowiska wysiedleńców pomogły sprostać temu zadaniu, przyjmując w 1950 r. "Kartę Wypędzonych", w której wyrzekały się przemocy i odwetu.
- Dzięki waszej gotowości do pojednania, kontaktom, które wiążą was z ojczystymi stronami, żyjemy dziś w zjednoczonych Niemczech i Europie - dodał Schaeuble.
Zdaniem historyka Horsta Moellera z Instytutu Historii Współczesnej w Monachium, po wyborach parlamentarnych w Niemczech 27 września i ewentualnym dojściu do władzy koalicji CDU/CSU z liberalną FDP nie zmieni się polityka względem środowisk wypędzonych. Jak ocenił Moeller, czysto symboliczna jest kwestia udziału Eriki Steinbach w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która ma zbudować w Berlinie ośrodek muzealno-dokumentacyjny poświęcony wysiedleniom. Wejściu szefowej BdV do tego gremium sprzeciwia się Polska oraz niemiecka socjaldemokracja.