PolskaGrudzień'70: oskarżeni zaprzeczają zeznaniom Gniecha

Grudzień'70: oskarżeni zaprzeczają zeznaniom Gniecha

Oskarżeni w procesie Grudnia'70, toczącym się od połowy października 2001 r., podczas rozprawy przed warszawskim sądem zaprzeczali zeznaniom byłego dyrektora Stoczni Gdańskiej Klemensa Gniecha.

Gniech zeznał na ostatniej w ubiegłym roku rozprawie, że 15 grudnia 1970 roku wieczorem, w gmachu gdańskiego SB, był świadkiem rozmowy oskarżonego w tym procesie wicepremiera Stanisława Kociołka z wiceministrem obrony gen. Grzegorzem Korczyńskim. Podczas rozmowy Korczyński miał zdać Kociołkowi meldunek o ustaleniach, które "przyszły z centrali", że gdyby stoczniowcy chcieli wyjść na ulice, to pierwsza salwa padnie w powietrze, jeśli nie powstrzyma to tłumu - druga padnie pod nogi, a trzecia będzie oddana na wprost. Kociołek odpowiedział lakonicznie: "proszę wykonać" - zeznał Gniech.

W poniedziałek Kociołek ponownie zaprzeczył, żeby taka rozmowa miała miejsce. Powiedział, że w czasie wydarzeń Grudnia'70 r. na Wybrzeżu nigdy nie wydawał wojsku, ani siłom porządkowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, polecenia użycia broni przeciw protestującym.

Kociołek i inni oskarżeni zaprzeczyli też, by gen. Korczyński był "potężnym, dobrze zbudowanym mężczyzną" jak opisał go Gniech. Znałem go osobiście. Miał 170-172 cm. wzrostu, był szczupły miał pociągłą twarz, wystające kości policzkowe - opisywał nieżyjącego już Korczyńskiego gen. Tadeusz Tuczapski.

Sąd, na wniosek obrońców, zwrócił się do gdańskiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wydanie - jeśli zachowały się - ksiąg wejść i wyjść z budynku gdańskiej SB 15 grudnia 1970 r. w godz. 19-22. Wtedy miało - według Gniecha - dojść do rozmowy Korczyńskiego z Kociołkiem.

Sąd wysłuchał też zeznań kolejnego świadka, który w 1970 r., jako pracownik Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni, otrzymał polecenie, by zawiadomić jedną z rodzin o śmierci jej syna. Świadek powiedział, że nie wie, kto wydawał polecenie strzelania do robotników, nie widział samego zdarzenia, ani nie widział ciał zabitych.

Sąd odczytał również złożone wcześniej zeznania osób obecnie nieżyjących, m.in. wojewódzkiego szefa straży pożarnej w Szczecinie. Opisywał on jak uczestnicy zamieszek uniemożliwiali strażakom gaszenie podpalonych budynków Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Szczecinie i komendy milicji.

Oskarżonymi w tej sprawie są: były szef MON gen. Jaruzelski, jego zastępca gen. Tuczapski, Kociołek oraz czterej dowódcy jednostek wojska tłumiących protest.

Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W czasach PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r. Od 1990 r. Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku prowadziła śledztwo. W 1995 r. skierowała do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko 12 osobom. Wszystkim zarzucono "sprawstwo kierownicze" masakry, zagrożone karą dożywocia. Żaden z oskarżonych nie zgadzał się z zarzutami.

Kolejna rozprawa 10 stycznia.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)