Trwa ładowanie...
08-06-2006 06:58

Groźny finał wycieczki gimnazjalistów

– W słuchawce słyszałam tylko „Mamo, mamo! Mieliśmy wypadek”. Umierałam z nerwów przez całą drogę do szpitala – opowiada Edyta Kolano, mama rannej w wypadku dziewczynki.

Groźny finał wycieczki gimnazjalistów
d4keeeu
d4keeeu

Wypadek zdarzył się przed godziną 15.30. Dzierżoniowscy gimnazjaliści wracali z wycieczki do Wrocławia. W okolicach Jordanowa Śląskiego jechali tuż za kursowym autobusem Pol-busu. Gdy ten na skrzyżowaniu chciał skręcić w lewo, kierowca autobusu szkolnego nie wyhamował. Uderzył w tył jadącego przed nim pojazdu. Za moment na wszystkich najechały ciężarówka i samochód osobowy.

Krzyk dzieci

– Siedziałam w drugim rzędzie – opowiada Paulina Kolano, uczennica II Gimnazjum w Dzierżoniowie. – Wszystko zdarzyło się bardzo szybko. Pamiętam tylko krzyk koleżanek i kolegów. Potem pojawiły się pogotowie, straż i policja. Przyjechali bardzo szybko – dodaje. Dziewczyna, razem z trójką innych dzieci, trafiła do wrocławskiego szpitala przy ul. Traugutta. Boli ją głowa i jest mocno poobijana. Zaraz po wypadku próbowała dodzwonić się do mamy. – W słuchawce słyszałam tylko „Mamo, mamo! Mieliśmy wypadek!”. Później rozmowa się urwała. Umierałam z nerwów – opowiada Edyta Kolano, mama gimnazjalistki. – Dopiero w szpitalu dowiedziałam się, co z córką.

Wcześniej docierały do mnie sprzeczne informacje o wypadku. W gorszym stanie jest Jagoda Pietrzak. Ją jako pierwszą przetransportowano do szpitala helikopterem. – Widziałam bardzo mało, pamiętam tylko potężny huk – opowiada uczennica. Kiedy z nami rozmawiała, z trudem wymawiała każde słowo. Wciąż była w szoku. Do szpitala trafiło osiem osób. Po opatrzeniu ran, cztery z nich wypisano już do domu. – Życiu dzieci, które zostały w szpitalu, nic nie zagraża. Myślę, że niedługo będziemy mogli je wypuścić – zapewnia Wojciech Wójcik, zastępca ordynatora oddziału chirurgii dziecięcej w Szpitalu im. T. Marciniaka we Wrocławiu.

Kto zawinił?

Dziewczyny, z którymi rozmawialiśmy wczoraj, twierdzą, że kierowca ich autobusu jechał za blisko skręcającego przed nim pojazdu. Potwierdza to Artur Mazurek, kierowca Polbusu. – Włączyłem kierunkowskaz i chciałem skręcić w lewo. W ostatniej chwili zobaczyłem w lusterku drugi autokar – opowiada. Jego pojazd został zepchnięty do rowu, a pasażerowie lekko ranni. Kierowca, który prowadził autobus z grupą 40 gimnazjalistów, nie chciał z nami rozmawiać. – Będę miał się przed kim tłumaczyć – odparł tylko. Przyczyny wypadku zbada policja. – Wszystko wskazuje na to, że kierowca szkolnej wycieczki nie zachował bezpiecznej odległości i prędkości – mówi komisarz Józef Semenowicz, zastępca komendanta z komisariatu w Sobótce.

d4keeeu

Miały szczęście

Usuwanie skutków wypadku trwało kilka godzin. Bardzo długo na skrzyżowaniu leżało potłuczone szkło i metalowe części pojazdów. Policja zorganizowała objazdy. Nie miejscu strażacy musieli ciąć auta za pomocą specjalistycznego sprzętu i wyciągnąć autobus z rowu. – To cud, że nikt nie zginął – powiedział nam jeden ze strażaków.

Kolejne zderzenie

Do wypadku z udziałem autokaru z dziećmi doszło też wczoraj na zakopiance. W okolicach Skomielnej niedaleko Krakowa autobus szkolny zderzył się z ciężarówką. Dzieci jechały na wycieczkę do Zakopanego. Niegroźnie rannych zostało dziewięcioro uczniów. Ciężko ranny kierowca autokaru trafił do szpitala w Krakowie.

Łukasz Pałka, Maciej Czujko

d4keeeu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4keeeu
Więcej tematów