ŚwiatGroźny, czerwony szlam dotrze do Dunaju?

Groźny, czerwony szlam dotrze do Dunaju?

Zniszczone domy, utracone mienie, zanieczyszczona gleba - z takimi skutkami poniedziałkowego wycieku na zachodzie Węgier czerwonego szlamu, toksycznego opadu powstającego przy produkcji aluminium, borykają się w środę służby ratunkowe i mieszkańcy. Organizacja ochrony przyrody WWF ostrzega jednak, że jeśli czerwony szlam nie zostanie dokładnie usunięty, za 5 dni może dotrzeć do Dunaju.

06.10.2010 | aktual.: 15.10.2010 10:14

Na skutek wycieku około miliona metrów sześciennych czerwonego szlamu zginęły cztery osoby: 34-letni mężczyzna, dwie kobiety, starsza i w średnim wieku, oraz 14-miesięczne dziecko. Sześć osób wciąż uważa się za zaginione. Obrażenia odniosło około 120 osób. Kilkaset rodzin trzeba było ewakuować. Władze w trzech komitatach (województwach) ogłosiły stan wyjątkowy.

Minister spraw wewnętrznych Sandor Pinter zapewnił, że nie uległy zanieczyszczeniu zasoby wody pitnej, nie ma zagrożenia promieniowaniem, a wszyscy poszkodowani będą mieć na zimę dach nad głową.

Premier Viktor Orban wystąpił do szefa MSW o wszczęcie sprawy karnej w związku z katastrofą, gdyż według niego dotychczasowe informacje świadczą o tym, że nie spowodowały jej przyczyny naturalne.

Dyrekcja huty aluminium we wtorek oświadczyła, że nie uważa się za odpowiedzialną za katastrofę, a czerwony szlam nie jest niebezpieczny dla człowieka. W środę kierownictwo firmy zapewniło, że pokryje koszty pochówku ofiar śmiertelnych, a poszkodowanym rodzinom wypłaci do 100 tys. ft (niecałe 1,5 tys. zł) doraźnej pomocy.

Według ekspertów zapytanych przez dziennik "Nepszabadsag", przyczyną katastrofy był błąd konstrukcyjny lub niefrasobliwość fabryki.

Około 500 specjalistów od zwalczania skutków katastrof rozpoczęło w środę rano prace w miejscowościach zalanych przez czerwony szlam.

Rzeczniczka Krajowego Głównego Urzędu ds. Zwalczania Skutków Katastrof Timea Petroczi powiedziała, że trwa budowa umocnień i zapór, aby szlam, który zawiera ług i metale nieżelazne, nie dotarł do Dunaju.

Fala szlamu wtargnęła do domów, spychając meble na stertę, i porwała wszystko, co stało na podwórzu: zwierzęta domowe, drewno na opał, motocykle i samochody.

- Usłyszeliśmy wielki huk i nagle zwalił się na nas sięgający pasa szlam. Czasu starczyło tylko na to, żeby wyskoczyć przez okno"- powiedziała rozgłośni Inforadio.hu Tuende Erdelyi z Decseveru, jednej z zalanych miejscowości.

Pani Erdelyi, która tymczasowo przeprowadziła się do rodziców, nie ma pojęcia, co będzie dalej. - Nawet nie mieliśmy czasu, żeby zabrać pieniądze. Wszystko straciliśmy - mówi.

Tibor Altai miał stosunkowo dużo szczęścia, gdyż zalało mu tylko piwnicę. - Jakoś to będzie. Powynosimy wszystko, wysuszymy. Co zrobić - mówi.

Altai jest jednak świadom, że jego ogród zniknął bezpowrotnie, bo na zalanej czerwonym szlamem glebie nic już nie wyrośnie. Według ekspertów sytuacja poprawi się dopiero po wielu latach i wyłącznie pod warunkiem wymiany warstw gleby.

W Kolontarze wojsko zbudowało most pontonowy przez strumień szlamu, by mieszkańcy mogli dotrzeć do swoich domów i zabrać stamtąd najcenniejsze rzeczy. Jak powiedział płk Zoltan Szombati, na razie jest on otwarty tylko dla ruchy pieszego, ale wkrótce będzie można przedostać się na drugą stronę także samochodem.

Wokół zalanych miejscowości wzmocniono w nocy ochronę policyjną. Obecność uzbrojonych funkcjonariuszy była niezbędna, gdyż w opuszczonych domach zaczęli pojawiać się szabrownicy. Mieszkańcy skarżyli się, że zginęły im cenne rzeczy, np. maszyny.

Jak powiedział specjalista od usuwania skutków katastrof Bela Farkas, wszystko, co uległo zalaniu szlamem, należy obficie zmyć czystą wodą. Według niego, czerwony szlam łatwo jest usunąć, dopóki jeszcze nie zasechł. Potem zaczyna się kruszyć, tworząc pył, którego pod żadnym pozorem nie wolno wdychać.

Według eksperta Janosa Musiego, w ciągu 15-20 lat w zanieczyszczonych rejonach może wzrosnąć ryzyko zachorowań na raka płuc.

Greenpeace twierdzi, że na dzień przed katastrofą na zdjęciach satelitarnych było widać, że zbiornik z czerwonym szlamem pękł. Organizacja uważa wobec tego za "cynizm i wprowadzenie opinii publicznej w błąd" zapewnienia huty aluminium, że nie jest ona winna katastrofy.

Sekretarz stanu ds. ochrony środowiska Zoltan Illes powiedział, że pojawiło się podejrzenie, iż w uszkodzonym zbiorniku przechowywano dużo więcej szlamu, niż było dozwolone, albo też że zbiornik nie został należycie umocniony.

Węgierski Czerwony Krzyż rozpoczął zbiórkę za rzecz poszkodowanych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)