Groźne bakterie na Opolszczyźnie
Trzy osoby na Opolszczyźnie zaraziły się meningokokami, groźnymi bakteriami, które wywołują sepsę lub zapalenie opon mózgowych. Jeden chory zmarł. Do epidemii daleko.
09.08.2006 11:12
Chorobę meningokokową wykryto u 17-latki z powiatu głubczyckiego i u 24-letniego mężczyzny z powiatu brzeskiego. Leczono ich na oddziale zakaźnym Szpitala Wojewódzkiego i w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu. Udało się ich uratować.
Trzeci chory, 57-letni naukowiec z opolskiej politechniki, niestety zmarł. Choroba miała u niego piorunujący przebieg. Rano poczuł się źle, a wieczorem już nie żył. Początkowo objawy, na które się uskarżał, przypominały grypę, tymczasem była to sepsa. Śmierć spowodowały meningokoki, okazało się to dopiero po sekcji zwłok. Natomiast nosicielami tych bakteriii jest dwoje mieszkańców powiatu brzeskiego - wskazuje na to pierwsze badanie, jakie zostało u nich wykonane. Muszą być jednak jeszcze potwierdzone przez krajowy ośrodek chorób zakaźnych.
W czerwcu i na początku lipca - czyli mniej więcej w tym samym czasie co na Opolszczyźnie - w województwie śląskim odnotowano 7 przypadków choroby meningokokowej i ujawniono 6 nosicieli bakterii. Specjaliści ze służb sanitarnych zaczęli kojarzyć fakty.
- Wspólnie z katowickim sanepidem rozpoczęliśmy dochodzenie epidemiologiczne, czy przypadkiem nie chodzi o jedno źródło zakażenia - mówi Teresa Milewska, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - No i okazało się, że w gronie zakażonych są bywalcy dużej dyskoteki w Tarnowskich Górach, na którą Opolanie też jeżdżą.
Teresa Milewska wyjaśnia, że wcześniej umawiali się oni na czacie, a potem razem bawili. Wtedy mogło dojść do zakażeń. Wiemy bowiem, że młodzi ludzie pili np. z jednej butelki, dawali sobie tzw. gryza, jedli jednego loda. Być może dochodziło też do innych bliskich kontaktów. Meningokoki przenoszone są drogą kropelkową. Wystarczy pocałunek, kichnięcie...
Dwie osoby z Opolszczyzny, które zachorowały i wy_zdrowiały, nie bywały na dyskotece w Tarnowskich Górach. Ale, jak ustalili pracownicy sanepidu, jeździły tam osoby z bliskiego otoczenia jednej z nich.
- W ramach profilaktyki osoby z najbliższego otoczenia chorych miały przepisane odpowiednie leki - dodaje Teresa Milewska. - Czekamy też na potwierdzenie wyników ich badań. Na konferencji prasowej w Katowicach krajowy konsultant ds. epidemiologii prof. Andrzej Zieliński powiedział: - To jeszcze nie epidemia, ale potrzeba zdecydowanych działań, by nie dopuścić do jej wybuchu.
Dyrektor Milewska podkreśla, że na razie nie ma powodu do paniki. Meningokoki były także przyczyną sepsy, na którą w marcu br. zachorowało dwóch żołnierzy z Opolszczyzny służących w jednostce w Skwierzynie w woj. lubuskim.
Małgorzata Fedorowicz * Pod lupą*
Meningokoki to bakterie, które mogą wywołać zapalenie opon mózgowych lub od razu doprowadzić do sepsy, czyli do ogólnego zakażenia organizmu, często kończącego się śmiercią. Około 20 procent ludzi jest zakażonych meningokokami, które bytują w jamie nosowo-gardłowej, ale nie u każdego dochodzi do zachorowania. Sprzyja temu np. nagłe obniżenie odporności organizmu, stres, przemęczenie. Zakażeń nie da się całkowicie uniknąć, ale można je ograniczyć poprzez propagowanie prawidłowych zachowań (nie należy jeść z jednego talerza, pić z jednej butelki, unikać bliskich kontaktów z przygodnymi osobami). Z powodu objawów przypominających grypę w razie nagłego pogorszenia stanu zdrowia trzeba natychmiast szukać pomocy lekarza. Przeciwko meningokokom można się zaszczepić.