"Gross przytacza fakty, ale ich analiza jest niepełna"
Analiza przeprowadzona przez Jana Tomasza
Grossa na temat antysemityzmu w Polsce po II wojnie światowej w
jego nowej książce "Strach" jest niewystarczająca i niepełna -
ocenia historyk Holokaustu Paweł Szapiro, specjalizujący się w
stosunkach polsko-żydowskich.
28.12.2007 | aktual.: 10.01.2008 15:05
Jak zaznaczył historyk, Gross przytacza fakty, jednak ich analiza jest niepełna, ponieważ nie uwzględnia wielu aspektów bardzo złożonej powojennej rzeczywistości.
Główna teza książki mówi, że antysemityzm w Polsce po II wojnie światowej miał przyzwolenie społeczne, m.in. wskutek udziału licznych Polaków w zagrabieniu mienia ofiar Holokaustu, czego po wojnie komuniści nie rozliczali.
Sądzę, że w stwierdzeniach Grossa zawarta jest prawda. Natomiast na pewno nie jest to cała prawda. Cała prawda jest znacznie bardziej skomplikowana - tłumaczył Szapiro.
Jak wyjaśnił, jedną z przyczyn agresji Polaków wobec Żydów mógł być fakt, że Polacy korzystali z mienia pozostawionego przez Żydów - ofiar Holokaustu. Podkreślił jednak, że po wojnie nastąpił jednocześnie okres wywłaszczeń w ramach reformy rolnej i nacjonalizacji zakładów przemysłowych, co sprawiło, że Polacy nie cieszyli się długo nie tylko cudzą, ale również swoją własnością.
Na pewno nie było to jedyną przyczyną antysemityzmu. Ogromną rolę odegrała głęboka frustracja. Dla Polaków w 1945 r. wojna była przegrana. Wkroczenie Armii Czerwonej było wyzwoleniem, ale nie takim wyzwoleniem, jakiego ludność by sobie życzyła - ocenił historyk.
Dodał, że agresję w stosunku do Żydów mogły prowokować działania niektórych organów władzy komunistycznej. Co prawda, jak tłumaczył, we wczesnym okresie powojennym Polska Partia Robotnicza nie prowadziła świadomej polityki antysemickiej, ale "nie była monolitem" i niektórzy wysoko postawieni funkcjonariusze władzy mogli świadomie kierować gniew i frustrację obywateli polskich przeciwko Żydom.
Władze na pewno odnosiły z tego jakieś korzyści, ale to nie była oficjalna polityka PPR. Nie mamy wystarczającej wiedzy, żeby to wyjaśnić z całą pewnością - podkreślił Szapiro.
Zaznaczył, że pod uwagę trzeba brać także to, że po wojnie w zniszczonym kraju nastał okres gwałtownego wzrostu pospolitej przestępczości i bandytyzmu. Niektóre akty przemocy nie musiały więc mieć podłoża antysemickiego.
Innym aspektem, o którym mówił Szapiro, była zmiana w mentalności spowodowana wojną. Podkreślił, że antysemityzm istniał w Polsce także przed wojną. W jednych środowiskach po wojnie on się zmniejszył, w innych nasilił. Okres 1939-1945 to jest oswojenie się z gwałtem, z przemocą. Przemoc stała się jednym ze sposobów rozwiązywania problemów, np. realizowania jakiś interesów grupowych - powiedział historyk.
Według niego, Gross w swojej książce nie mija się z prawdą, ale upraszcza problem i próbuje podać powody konkretnego działania całego społeczeństwa, czego nie da się zrobić, bo poszczególne zdarzenia miały różne przyczyny, w większości nieracjonalne, a emocjonalne.
Można to porównać do działań ludzi na innych polach. Wiadomo na przykład, że rodzina jest podstawową komórką społeczeństwa, spełnia funkcje wychowawcze, społeczne i ekonomiczne. Ale tak naprawdę nikt się dla tych funkcji nie żeni czy nie wychodzi za mąż. Robimy to z innych pobudek, a o tych funkcjach w ogóle nie myślimy. Gross usiłuje jakieś racje w skali społecznej przypisać ludziom, którzy mordowali. Niestety, tutaj brak nam wiedzy. Nie wiemy dlaczego poszczególne osoby zachowały się tak, a nie inaczej - ocenił Szapiro.
W Polsce książka Jana Tomasza Grossa ukaże się w styczniu 2008 r. (mg)