Gronkiewicz-Waltz traci wsparcie PO
Prezydent Warszawy traci poparcie ostatnich
sojuszników z PO, bo nie broni tych, którzy są po jej stronie.
Stosunki z posłami i krajowymi władzami też ma nienajlepsze, bo
nie chce pozwolić sobą kierować i nie dzieli się sukcesami - pisze
"Życie Warszawy".
07.07.2007 | aktual.: 07.07.2007 02:33
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podpadła ludziom ze swojego ugrupowania m.in. dlatego, że nie daje im posad. Otacza się raczej osobami bezpartyjnymi albo związanymi z LiD. Ale nie tylko.
Ostatni nabytek Ratusza - szef Miejskich Zakładów Autobusowych Mieczysław Magierski - w wyborach samorządowych w 2006 r. kandydował do rady Płocka z... Samoobrony. Urzędnicy zapewniają, że to fachowiec po MBA i pytają: To lepiej, żeby na odpowiedzialnych stanowiskach zasiadali byli ZOMO-wcy albo ludzie z wykształceniem średnim zawodowym? Takich nam Platforma proponowała- słyszymy w Ratuszu.
Jeśli prezydent chce cokolwiek zrobić, to niech się pospieszy, bo garstka tych, którzy w stolicy jej sprzyjają, już się wykrusza. Ludzie mówią, że skoro nie obroniła Lecha Jaworskiego (b. przewodniczącego Rady Warszawy), który był jej bardzo oddany, tylko pojechała na zagraniczne wakacje to może nie warto stać po jej stronie, bo w potrzebie zostawia swoich - twierdzi jeden z urzędników związanych z PO.
Według Macieja Białeckiego, który odszedł z PO, na Gronkiewicz-Waltz mści się teraz to, że gdy była komisarzem Platformy, jej członków traktowała jak bandę oszustów. Starzy członkowie partii jej to pamiętają, nowych nie umie sobie pozyskać. (PAP)