Gronkiewicz-Waltz: nie będę propagować koalicji z PiS
Prawie pewna zwyciężczyni warszawskich
wyborów prezydenckich udzieliła "Metropolowi" wywiadu w niedzielę,
świeżo po ogłoszeniu wstępnych wyników.
Powiedziała Pani Janowi Rokicie, że czuje się Pani fatalnie. Czy tak jest rzeczywiście?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: nie, żartuję oczywiście. Po tej kampanii odzyskuję oddech. To jest taki moment, kiedy z człowieka schodzi napięcie. To moment przyjemny, ale trzeba się teraz zmobilizować do pracy. Czuję, że mam na plecach ciężar odpowiedzialności.
Jak ocenia Pani minioną kampanię?
- Myślę, że kampania była bardzo trudna. To była walka z kandydatem PiS-u, który jednocześnie stara się być jak najdalej od PiS-u. Kandydatem, który był premierem, który jest świetnym PR-owcem.
Czy udało się już posadzić PiS w "oślej ławce", tak jak zapowiadała Pani wcześniej?
- Oni liczyli na koalicję z PO, a ja tej koalicji propagować nie będę. I myślę, że to już element "oślej ławki". PiS miał swoje pięć minut, czyli całe cztery lata, a demokracja wybrała inaczej.
- Na pewno zacznie się od dyskusji nad statutem, bo nie da się w sposób scentralizowany dalej rządzić Warszawą. Drugą kwestią będzie audyt zewnętrzny, obsada personalna, spotkanie z pracownikami. Wygląda na to, że jedynym miejscem, gdzie można spotkać się z nimi osobiście, jest Sala Kongresowa. Zatem trzeba zobaczyć, kiedy będzie jakieś wolne przedpołudnie. Jednym słowem podjęcie stron menedżerskich tego zarządzania. (PAP)