Greenpoint się boi
Terrorystom udało się zasiać niepokój w Polakach z Greenpointu. Bezpowrotnie minął czas beztroskiego pobytu za oceanem - mówią mieszkańcy polskiej dzielnicy.
17.10.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Sprzedawcy z Donna Grocery & Market przy 849 Manhattan Ave. odnotowują zwiększone zakupy trwałych, nie psujących się towarów, np. różnego typu konserw. Kupowane są też większe ilości wody. Ludzie są przygnębieni. Rzadziej się uśmiechają. Nie mają nastroju do żartów. Terroryści pokazali, że są nieobliczalni, zdolni do wszystkiego. Polacy, którzy mieli zamiar opuścić Amerykę za pół roku czy za rok, zastanawiają się, czy nie przyśpieszyć powrotu.
Człowiek żyje jak zabłąkany. Nie wie, co robić. Zostać czy wracać? - dzieli się swoim niezdecydowaniem klientka agencji Pol Travel przy 80 Meserole Ave..
Z Polski dzwonią dzieci, żeby wracać. Ludzie powołują się na przepowiednie, które zapowiadają zniszczenie Ameryki - mówi inny spotkany rodak.
Stasia z agencji Pol Travel informuje, że w zasadzie nie ma popłochu z wyjazdami. Ktoś puścił plotkę, że do świąt Bożego Narodzenia nie ma już biletów lotniczych. To nieprawda. Wzrosła ilość wysyłanych paczek do Polski. Agencje nie proponują wysyłek lotniczych, bo są drogie.
Zwiększyła się liczba Polaków wyrabiających polskie paszporty. Dokumenty te wyrabiane są także dla urodzonych w USA dzieci. Klienci greenpoinckich agencji są smutni i zrezygnowani. Nie wiedza, co przyniesie kolejny dzien. Ludzie boja się broni biologicznej i chemicznej.
Na posterunku greenpoinckiej policji przeczytać można instrukcję informującą o podejmowaniu środków ostrożności w przypadku otrzymania podejrzanej przesyłki, oklejonej zbyt dużą ilością znaczków oraz nie posiadającej adresu zwrotnego. Maryja z Ukrainy, spotkana na greenpoinckiej poczcie, wysyłała paczkę dla koleżanki z Filadelfii: Staram się żyć normalnie. Pamiętam o koleżance, bo ona też przysyła mi prezenty z okazji moich urodzin. Nie można żyć strachem, trzeba mieć nadzieję w Bogu i Przenajświętszej Panience. Przy ich pomocy nadejdą lepsze czasy, kiedy ludzie będą dla siebie bardziej przyjaźni. Trzeba się o to gorąco modlić.
Strach podsycają środki masowego przekazu. Mówi się, że ta wojna będzie bardzo długa. Ścinają z nóg informacje o kolejnych osobach zarażonych wąglikiem, o panice pasażerów metra, wywołanej pozostawioną paczką czy podejrzanym zapachem. Coraz więcej ludzi opowiada się za zaostrzeniem dyscypliny. (Bożena Chojnacka/pr)