Greckie bonusy

Pomysłowość Greków, a przede wszystkim (jak oceniają eksperci) nimi rządzących, którzy na to pozwalali, może przyprawić zwykłego Kowalskiego o prawdziwy zawrót głowy.
Dodatki za rozgrzanie silnika, mycie rąk, korzystanie z darmowej stołówki, czy punktualność to tylko kilka przykładów z długiej listy dodatków do pensji. Zobaczcie profity, które przyczyniły się do niewypłacalności Grecji.

(WP, TVN24 Biznes i Świat, wynagrodzenia.pl)

Przez lata rząd Grecji bez skrupułów przekraczał limity wydatków. Większość pieniędzy szła na cele socjalne i wynagrodzenia w sektorze publicznym.
Ci z Greków, którzy utrzymywali się z turystyki, pracowali 4-5 miesięcy w roku. W pozostałych utrzymywali siebie i swoje rodziny z zasiłku. Co więcej, część osób mogła przejść na emeryturę po ukończeniu 53. roku życia.

Greccy pracownicy otrzymywali od państwa szereg dopłat. Za brak spóźnienia - 600 euro miesięcznie. Za mycie rąk - 420 euro na miesiąc. 120 euro miesięcznie za korzystanie z darmowej stołówki, aby zwiększyć w niej ruch.

Podobnych absurdów było o wiele więcej. 450 euro za przejmowanie i zdawanie samochodów służbowych. 310 euro za punktualne przyjazdy. A nawet 69 euro za... rozgrzanie silnika.

50 procent pensji za ciągłość pracy (minimum 10 miesięcy u jednego pracodawcy). 15 procent za pracę przy komputerze przez cały dzień. 10 procent za (nieudokumentowaną) znajomość języka angielskiego. 5 procent pensji za każdy rok nauki po szkole średniej. Do tego "trzynastka" na Boże Narodzenie i "czternastka" na Wielkanoc.

A na koniec ciekawostka. Jak podaje serwis wynagrodzenia.pl, na niewielkiej greckiej wyspie Zakynthos (ok. 39 tys. mieszkańców) ponad 700 osób latami pobierało zasiłek dla niewidomych.
Na innej wyspie (Kalymnos) - po przeprowadzeniu kontroli wśród 152 niewidomych, którzy pobierali zasiłek - ponad 100 z nich nagle odzyskało wzrok.