Grajcarek: odprawy w energetyce to nie przywileje, ale wynegocjowane uprawnienia
Szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki "Solidarności" Kazimierz Grajcarek uważa, że umowy społeczne zawarte w energetyce, dające pracownikom m.in. 10-letnie gwarancje zatrudnienia, to nie przywileje, ale wynegocjowane uprawnienia. Jego zdaniem, _"nie powinny budzić żadnych emocji"_.
Grajcarek powiedział w czwartek w Radiu Zet, że to "nie są żadne przywileje, ale są to uprawnienia, które zostały wynegocjowane i będą wypłacone wtedy, kiedy przedsiębiorstwo będzie na to stać".
13.01.2005 | aktual.: 13.01.2005 13:12
Na pytanie Radia Zet, kogo na to stać i kto będzie płacił za te przywileje - podatnicy czy ci, którzy kupią przedsiębiorstwa z takimi przywilejami, wiceminister skarbu Dariusz Marzec odparł, że odpraw "nikt nie będzie płacił, ponieważ w energetyce nie ma potrzeby zwolnień grupowych". Dodał jednocześnie, że porozumienia i gwarancje zatrudnienia obowiązują rzeczywiście na okres 10 lat.
Marzec wyjaśnił w czwartek, że z przyczyn naturalnych (po odejściu pracowników na emeryturę)
, bez żadnych nawet pojedynczych zwolnień, w tych firmach spadnie zatrudnienie, np. w grupie energetycznej BOT o 24 proc.
Kilka dni temu Grajcarek powiedział, że zapowiedź oddania tych umów do sądu grozi "wyjściem ludzi na ulice". Na pytanie, czy jeśli sąd podważy jakąkolwiek umowę, to "S" wyjdzie na ulice, Grajcarek przyznał w czwartek, że mówił w ten sposób, bo był czas negocjacji i jego koledzy wynegocjowali umowy zgodnie z prawem. Dodał, że podpisały się dwie strony do tego upoważnione i "takie porozumienie jest źródłem prawa".
Grajcarek zapowiedział, że gdy zostaną faktycznie naruszone wynegocjowane umowy, wówczas "swego będziemy bronić".
Wiceminister Marzec wyjaśnił, że jeśli chodzi o renegocjację umów, to strona rządowa zażądała od zarządów i rad nadzorczych szczegółowej analizy zatrudnienia za ostatni rok, szczególnie na stanowiskach kierowniczych.
"Gdyby okazało się, że na ten pakiet socjalny ktoś się załapał w ostatnim roku, to wtedy ten pakiet socjalny, co do daty jego obowiązywania, strona rządowa będzie chciała negocjować ze związkami zawodowymi. Będziemy chcieli pokazać, że w ich spółce załapali się na ten pakiet ludzie, którzy z energetyką nie mają nic wspólnego. Będziemy chcieli renegocjować umowy, by ten pakiet socjalny nie obowiązywał ostatnich ruchów kadrowych" - podkreślił wiceminister skarbu.
Kilka dni temu minister skarbu Jacek Socha powiedział, że zawarte dotychczas umowy społeczne nie obejmują zarządów spółek, ale jedynie ich pracowników.
Premier Marek Belka zapowiedział natomiast, że wszystkie umowy społeczne zostaną przejrzane, a gdyby się zdarzyło, iż ich treść budzi wątpliwości, że zarząd ma gwarancję zatrudnienia, to umowa gwarantująca takie rozwiązanie "zostanie natychmiast podważona". Według Belki, w polskim sektorze energetycznym "są wyjątkowo stabilne warunki zatrudnienia", a standard umowy społecznej z 10- letnim okresem gwarancji zatrudnienia został stworzony pod koniec lat 90.
Umowa społeczna, podpisana w koncernie Energa SA, przewiduje m.in., że w przypadku zwolnienia pracownika (nie z jego winy) przysługuje mu odprawa w wysokości pensji, które otrzymywałby do końca 10-letniego okresu ochronnego. Według "Gazety Wyborczej", w ten sposób także "związani z SLD menedżerowie koncernu Energa SA zapewnili sobie 10-letnią nietykalność, albo milionowe odprawy".
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka powiedział w poniedziałek, że gdańska prokuratura sprawdzi okoliczności zawarcia umowy społecznej w Energa SA. (PAP)