"GPC": MON kupił sprzęt bez atestów, polscy żołnierze zagrożeni
Specjalne systemy do wykrywania skażeń chemicznych i radioaktywnych używane przez polskich żołnierzy w Afganistanie nigdy nie przeszły testów wymaganych przez MON - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Chodzi o systemy Cherdes i Cherdes II zamontowane na transporterach opancerzonych Rosomak, których ponad 100 trafiło do Afganistanu. Na miejscu okazało się, że urządzenia te psują się na potęgę. Wykazała to nawet kontrola producenta, wedle której połowa cherdesów była niesprawna.
Jak pisze dziennik, wiceminister obrony Czesław Mroczek w odpowiedzi na poselską interpelację potwierdził , że systemy te "nie spełniają wymagań Sił Zbrojnych". Przez niecałe dwa lata, od stycznia 2010 r. do września 2011 r., armia na naprawy wadliwych urządzeń wydała ponad 2 mln zł. Kolejne wydatki z tym związane oszacowano na ok. 3 mln zł.
Ostatecznie MON wycofał się z montowania cherdesów pod koniec ubiegłego roku. Zrezygnowano również z pogwarancyjnych napraw, bowiem przekraczały one nawet połowę wartości nowego urządzenia.
Resort obrony nie odpowiada na pytania, dlaczego zakupiono sprzęt, który nie przeszedł pozytywnie testów wymaganych przez wojsko. Prokuratura wojskowa w Warszawie prowadzi dochodzenie, w którym pojawia się wątek związany z dostawą systemów do wykrywania skażeń chemicznych i radioaktywnych - pisze "Gazeta Polska Codziennie".