Gowin rozmawiał z Kozłowską-Rajewicz o konwencji RE nt. kobiet
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin rozmawiał z pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania Agnieszką Kozłowską-Rajewicz o konwencji RE dot. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Strony pozostały przy swych stanowiskach. - Będziemy dalej rozmawiać. Rozbieżności interpretacyjne to nie jest kwestia jednej rozmowy - powiedziała Kozłowska-Rajewicz.
17.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 23:21
O spotkanie dotyczące konwencji poprosiła Kozłowska-Rajewicz. Gowin mówił wcześniej, że krytycznie ocenia treść konwencji Rady Europy z maja 2011 roku dotyczącej zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Uznał go za dokument "będący wyrazem ideologii feministycznej", który "tak naprawdę służy zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych". Z kolei Kozłowska-Rajewicz, odnosząc się do tych słów, oświadczyła w poniedziałek, że "równość nie zagraża rodzinie ani dzietności; żaden z artykułów konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet nie dotyczy związków homoseksualnych ani ich promowania".
- Minister Gowin wyjaśnił podczas spotkania zastrzeżenia resortu do konwencji; wskazywał, że dokument zawiera pozytywne rozwiązania, ale są w nim także zapisy, które budzą wątpliwości - powiedziała rzeczniczka ministra sprawiedliwości Patrycja Loose. Dodała, że podczas rozmowy szef resortu sprawiedliwości zapewnił, iż MS podejmuje wszelkie działania, aby zwalczać przemoc wobec kobiet i zgadza się m.in. z postulatem ścigania z urzędu przestępstwa zgwałcenia. Zastrzegła także, że ostateczna decyzja w sprawie podpisania konwencji będzie należała do premiera, zaś opinie resortu nie są wiążące.
Pomiędzy mną a ministrem sprawiedliwości są rozbieżności jeśli chodzi o interpretację konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet, inaczej rozumiemy pojęcie stereotypu - powiedziała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz po wieczornym spotkaniu z Jarosławem Gowinem.
Jak wyjaśniła, ona i Gowin inaczej rozumieją 12. artykuł Konwencji Rady Europy o zwalczaniu przemocy domowej i przemocy wobec kobiet. Chodzi o ten fragment artykułu, w którym mowa jest o stereotypach. - Różnice nie są duże, różni nas rozumienie jednej frazy, ale przez to inaczej rozumiemy cały artykuł. Te różnice prowadzą do zupełnie innych wniosków jeśli chodzi o rozumienie całej konwencji. Pan minister pozostał przy swoim zdaniu - zagraża to rodzinie, dlatego treść tego artykułu powoduje, że cała konwencja jest sprzeczna z konstytucją - powiedziała Kozłowska-Rajewicz.
Dodała, że ona tych zagrożeń nie widzi. - Możliwe, że oboje pozostaniemy przy swoich zdaniach -uznała.
Podkreśliła, że ona i Gowin inaczej rozumieją pojęcie stereotypu, a także relacje pomiędzy stereotypem a tradycją oraz stereotypem a aktami przemocy wobec kobiet. - Cała konwencja opiera się na założeniu, że stereotypy powodują, iż kobiety częściej padają ofiarą przemocy. Pan minister nie widzi tego związku - wyjaśniła.
Jej zdaniem obie strony powinny jeszcze raz pochylić się nad konwencją i uważnie ją przeczytać w kontekście przedstawionych w czasie rozmowy argumentów. Zapowiedziała, że chce teraz przeprowadzić analizę konwencji pod kątem możliwych interpretacji art. 12. poprzez treść pozostałych artykułów.
Dodała, że podczas spotkania okazało się, że nie ma różnic pomiędzy nią a Gowinem w rozumieniu pojęcia "gender". Zbliżone jest także stanowisko resortu sprawiedliwości w sprawie trybu ścigania gwałtu. Ministerstwo chce, żeby odstąpić od trybu wnioskowego, a sprawa wszczynania byłaby po złożeniu zawiadomienia o przestępstwie, odrębny wniosek nie byłby potrzebny. Ofiara miałaby prawo odmówić składania zeznań, ale nie skutkowałoby to automatycznie przerwaniem postępowania.
W spotkaniu oprócz Kozłowskiej-Rajewicz i Gowina brał także udział wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski. Spotkanie trwało około dwóch godzin.
Pełnomocniczka ds. równego traktowania wskazywała wcześniej, że "artykuły konwencji, w których resort sprawiedliwości dostrzega zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny, mówią o obowiązku usuwania przez państwa strony tych elementów tradycji, religii lub społecznych stereotypów, które nakazują lub pozwalają na akceptację przemocy, poniżenia czy zniewolenia kobiet". Zaznaczała, że równość nie zagraża ani rodzinie, ani dzietności, a konwencja w żaden sposób nie blokuje realizowania się kobiet w modelu tradycyjnym, a jedynie przeciwstawia się aktom przemocy wobec nich.
Jej zdaniem jedyną przeszkodą prawną do szybkiej ratyfikacji konwencji jest obecny - wnioskowy - tryb ścigania za gwałt. Jak oceniła, jest to tryb niedobry i niesprawiedliwy, który nie chroni ofiar przemocy. Prace nad tą kwestią trwają już w MS. W wywiadzie wcześniej Gowin pytany o tryb ścigania zgwałceń mówił, że według planów resortu sprawa "wszczynana byłaby z urzędu, ale ofiara mogłaby odmówić zeznań, co automatycznie skutkowałoby umorzeniem sprawy". - Chodzi o to, żeby respektować poczucie godności tych ofiar gwałtu, które nie chcą, aby sprawa była prowadzona. Wydaje mi się, że nasza propozycja w sposób najlepszy wyważa te racje - mówił minister.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do tej pory została podpisana przez 19 państw wchodzących w skład Unii Europejskiej i pozostających poza Wspólnotą.
Na początku marca premier Donald Tusk mówił, że - choć będzie to jeszcze wymagało "trochę dyskusji" - konwencja ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej niebawem zostanie przedstawiona do ratyfikacji. - Kilka spraw wymaga wyjaśnienia albo nawet przewalczenia jest bardzo poważny dylemat prawny, czy gwałt ścigany jest na wniosek ofiary, czy z urzędu. Opowiadamy się zdecydowanie za tym, żeby był ścigany z urzędu, chociaż wiemy, że to rodzi także konsekwencje, które mogą być dotkliwe dla ofiary - zaznaczał premier.