Gosiewski: powinny być znane teczki osób pełniących funkcje publiczne
Lepiej chyba wszystkie materiały ujawniać, będzie potem dyskusja dlaczego te, a nie inne ujawniono. Sadzę, że powinny być znane pełne teczki osób pełniących funkcje publiczne. Natomiast nie powinniśmy ujawniać teczek osób, które są dzisiaj osobami prywatnymi, no bo była spora grupa działaczy podziemia, która dzisiaj nie pełni żadnych funkcji - powiedział Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS, w audycji w "Poranku Radia TOK FM".
02.06.2006 | aktual.: 02.06.2006 15:45
Jacek Żakowski: Zostanie pan jutro wiceprzewodniczącym PiS?
Przemysław Gosiewski: To jest oczywiście decyzja pana prezesa i rady politycznej, to nie jest decyzja kongresu. Ta sprawa nie była jeszcze omawiana w naszym środowisku, nie wiadomo kto będzie pełnił funkcje w prezydium partii, oraz w zarządzie głównym. Odniosę się do tego tematu, jak będzie oficjalnie postawiony.
A wizyta w radiu panu nie zaszkodzi? Sporo się pisało ostatnio o tym, że podobno prezes Kaczyński sobie życzy, żeby się pan trochę bardziej dyskretnie poruszał po polityce.
- Ten artykuł nie ma nic wspólnego z prawdą. Pan jako dziennikarz najlepiej może obserwować, że moja funkcja przewodniczącego klubu wymaga stałego kontaktu z mediami, a miejsce, gdzie pracuję, czyli Sejm tworzy ten kontakt codziennie. Jak przeczytałem artykuł w "Dzienniku" mówiący, że mam być ograniczony w realizacji swoich zadań szefa klubu, to było to dla mnie trochę zabawne.
To skąd się to wzięło?
- O to proszę się zapytać autorów.
To mogłoby się jakoś sklejać z takim pomysłem, żeby pan został wiceprzewodniczącym partii, zamiast przewodniczącym klubu i wtedy nie musiałby pan już tak często chodzić do mediów.
- Moją podstawową funkcją jest funkcja szefa klubu.
Ale to jest ta funkcja, którą pan zachowa, czy którą pan by chciał zachować?
- To jest ta funkcja, o której decydują moi koledzy parlamentarzyści i pan prezes, bo taki jest tryb wyborów przewodniczącego klubu. Myślę, że będę mógł ją dalej realizować. Mówię, że to funkcja podstawowa, bo oprócz tego jestem jeszcze prezesem świętokrzyskiej organizacji PiS.
Widział pan teczkę Jarosława Kaczyńskiego?
- Nie, dlatego, że zgodnie z prawem dotychczas do tych teczek mogły mieć dostęp tylko osoby pokrzywdzone. My chcemy to zmienić, złożyliśmy projekt ustawy, która przewiduje jawność materiałów dotyczących osób pełniących funkcje publiczne. Mam nadzieję, że nasz projekt zostanie uchwalony jeszcze w tym roku i wówczas wszystkie te teczki będą dostępne. Ten projekt konkretyzuje się w tej chwili w pracach komisji. Jeden z przedmiotów sporu jest taki, czy ma być ujawniana pełna zawartość tych teczek, czy też mają tam być pewne rzeczy maskowane, albo usuwane. Te rzeczy, które na przykład dotyczą tak zwanych sfer wrażliwych, życia prywatnego osób, których teczka dotyczy i osób trzecich i tak dalej. Czy PiS na to przystał?
- My o tej sprawie dyskutujemy. Są u nas zwolennicy pełnego ujawnienia materiałów, są też tacy, którzy mówią, że bezpieka czasami koloryzowała w tego typu sprawach. Ale ja uważam, że lepiej chyba wszystkie materiały ujawniać, będzie potem dyskusja dlaczego te, a nie inne ujawniono. Sadzę, że powinny być znane pełne teczki osób pełniących funkcje publiczne. Natomiast nie powinniśmy ujawniać teczek osób, które są dzisiaj osobami prywatnymi, no bo była spora grupa działaczy podziemia, która dzisiaj nie pełni żadnych funkcji.
Stąd uważam, że niepotrzebne jest ujawnianie tych materiałów. Ujawnianie teczek osób pełniących funkcję publiczną ma służyć spełnieniu pewnych standardów władzy publicznej. Te osoby, które nie pełnią tej władzy powinny zachować pełną prywatność. Jest jeszcze jedna sprawa, zgłosiłem już przygotowanie takiej poprawki, wedle której jawne powinny być materiały funkcjonariuszy i współpracowników. Nie może być takiej sytuacji, że jawne są materiały osób, które mają status pokrzywdzonego, a dane tych, którzy na przykład byli funkcjonariuszami SB, są utajnione. Te informacje powinny być powszechnie dostępne, służba w SB jest naganna i powinny z tego płynąć konsekwencje.
Rozumiem, że jest pan w pewnej polemice z prezydentem Kaczyński, który się parokrotnie wypowiadał, że te rzecz, które nie dotyczą działalności politycznej, tylko życia prywatnego osób inwigilowanych, nie powinny być rzucane na żer.
- Ja mówię panu o pewnej dyskusji, która jest i wyraziłem tylko taką opinię, że jakiekolwiek wyłączenie może utworzyć kolejną dyskusję dlaczego te, a nie inne materiały zostały wyłączone. Ale sprawę należy jeszcze przemyśleć, jesteśmy przed drugim czytaniem ustawy i sądzę, że wówczas będziemy się mogli zastanowić nad jej ostatecznym kształtem.
Wiele osób wyrażało zdziwienie stanowiskiem pana prezydenta w sprawie listu kardynała Dziwisza do księdza Zaleskiego, który dotyczył lustracji w krakowskim kościele. Pana pan prezydent nie zaskoczył?
- Jesteśmy za formą lustracji, o której przed chwilą rozmawialiśmy. To jest obecnie jedyna możliwa forma lustracji, po tym jak TK orzekł, że każdy może zobaczyć swoją teczkę. W takiej sytuacji badanie prawdziwości oświadczenia lustracyjnego mija się z celem, stąd tylko ujawnianie pewnej części akt pewnych osób może dzisiaj służyć lustracji. Natomiast w sprawach kościelnych wychodzimy z prostego założenia, jest podpisany konkordat między państwem, a stolicą apostolską. Uważamy, że kwestie dotyczące problemu lustracji w kościele powinna rozwiązywać strona kościelna.