Trwa ładowanie...
21-06-2004 06:56

Goście, kałasznikow i modlitwa



Mimo ulewnego deszczu około 200 osób uczestniczyło w sobotnim imieninowym garden-party w rezydencji byłego prezydenta Lecha Wałęsy przy ulicy Polanki. Goście chowali się przed deszczem w rozstawionych w ogrodzie namiotach, gdzie stoły uginały się od jadła i napojów. Samych tortów było kilkanaście, a jeden piękniejszy od drugiego.

Goście, kałasznikow i modlitwaŹródło: Dz.Bałtycki, fot: Roman Kwiatek
d1weaz2
d1weaz2

Państwo Wałęsowie życzenia odbierali jak zwykle, przed domem w otoczeniu dzieci. Wszyscy zauważyli, że pani Danuta wyglądała znakomicie w nobliwej beżowej kreacji, prezydent tryskał humorem. Ale goście rozglądali się za Jarosławem Wałęsą, który przebojem tydzień temu wszedł do polityki, zdobywając na Pomorzu około 7 tysięcy głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Sensacją wieczoru był niewątpliwie Jan Rokita. Wszyscy chcieli z nim porozmawiać, choć niektórzy podchodzili do posła z pewną nieśmiałością, przytłoczeni opinią ,aroganta", która do niego przylgnęła. Mogli z miejsca przekonać się, że jest niezwykle sympatycznym rozmówcą. Paniom spodobał się do tego stopnia, że przytulały się do niego, pozując fotoreporterom.

Jak zwykle przyjechał Mieczysław Wachowski, był też ksiądz Cybula i prałat Jankowski. Widzieliśmy Jacka Merkla, prezesa Piotra Soykę, rektora Andrzeja Ceynowę, posła Sławomira Rybickiego, państwa Teresę i Jana Zarębskich, Marylę Krzaklewską, Jacka Rybickiego, a nawet wirtuoza - Konstantego Kulkę. Służby specjalne reprezentowali generałowie: Henryk Jasik i Witold Fąfara, a wymiar sprawiedliwości - prokurator Janusz Kaczmarek. Spóźnili się Maciej Płażyński i Paweł Adamowicz, którzy tego dnia uczestniczyli w Warszawie w pogrzebie pułkownika Kuklińskiego. Prezentów otrzymali Solenizanci mnóstwo. Zauważyliśmy trzy skrzynki wódki "Kałasznikow", krzaki pnących róż i inne rośliny ozdobne, obrazy, a nawet jedwabną pościel. Pani Danucie jedna z przyjaciółek podarowała piżamkę w kolorze ecru.

Uroczystą mszą w bazylice św. Brygidy zakończyły się wczoraj obchody z okazji 40-lecia święceń kapłańskich prałata Henryka Jankowskiego. Zakończyły się, bo kapłan zaczął świętować już w piątek wieczorem. Wtedy w Operze Bałtyckiej odbył się z tej okazji dwugodzinny koncert zespołu pieśni i tańca Mazowsze. Wtedy też ksiądz Jankowski otrzymał od Akademii Polonijnej w Częstochowie tytuł profesorski. Wczoraj świątynia wypełniona była przez najbardziej oddanych wiernych proboszcza bazyliki św. Brygidy. Eucharystii przewodniczył arcybiskup Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Dziękowano Bogu za 40 lat pracy kapłańskiej ks. Jankowskiego oraz jego dziesięciu kolegów, którzy wspólnie z nim przed laty w bazylice Mariackiej otrzymali święcenia. W tym gronie zabrakło tylko ks. Jana Majdera, świętej pamięci proboszcza z "okrąglaka" na Przymorzu.

- Będziemy się modlić za naszego kolegę, który odszedł już na wieczną wartę - powiedział ks. Henryk Jankowski. - Minione czterdzieści lat podtrzymuje na duchu - dodał prałat. - Myśl o nich motywuje do kontynuacji duszpasterstwa.

- Trzeba by te czterdzieści lat zamienić na poszczególne dni, a dni na minuty, aby zobaczyć wasz wielki wysiłek - podkreślał w trakcie homilii arcybiskup Tadeusz Gocłowski.

Barbara Szczepuła

d1weaz2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1weaz2
Więcej tematów