Gościcka: nie mam wątpliwości co do prawdomówności Szumielewicz
Była wicedyrektor Departamentu Legislacyjnego w Rządowym Centrum Legislacji Ewa Gościcka powiedziała, że nie ma wątpliwości co do prawdomówności Bożeny Szumielewicz z RCL. Ale, jak dodała, nie pamięta rozmowy z Szumielewicz o zniknięciu słów "lub czasopisma" z projektu ustawy o mediach.
21.08.2003 | aktual.: 21.08.2003 16:42
Z powodu stanu zdrowia Gościckiej jej czwartkowe przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę Rywina odbyło się bez udziału dziennikarzy, ale został im udostępniony protokół z zeznań. Dotyczyły one głównie sprawy spotkania z 25 marca ub.r. w RCL.
Podczas tego spotkania nanoszono legislacyjno-techniczne poprawki do projektu nowelizacji ustawy o rtv. W spotkaniu, oprócz Szumielewicz, wzięli udział Tomasz Łopacki, który reprezentował departament prawno-legislacyjny Ministerstwa Kultury, Janina Sokołowska - dyrektor departamentu prawnego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz wicedyrektor tego departamentu Iwona Galińska.
Według Szumielewicz, podczas wspólnego czytania projektu stało się jasne, że znikły zeń słowa "lub czasopisma". Szumielewicz poinformowała o sprawie swoich przełożonych. Według niej, Łopacki i Sokołowska zapewnili ją na spotkaniu, że brak tych wyrazów jest zgodny z ustaleniami Rady Ministrów.
Brak słów "lub czasopisma" oznaczał, że zakaz posiadania ogólnopolskiej telewizji nie dotyczył właścicieli czasopism, a został ograniczony tylko do właścicieli dzienników.
Według protokołu, Gościcka powiedziała, że nie pamięta rozmowy z Szumielewicz na temat przebiegu tego spotkania, ponieważ w zespole, którym kierowała, było kilkunastu legislatorów. Ale, jak dodała, "jeśli pani Szumielewicz pamięta tę rozmowę i jest świadek w osobie pani (Martyny) Jońskiej, to jestem pewna, że tak było". "Nie mam wątpliwości co do prawdomówności obu pań" - podkreśliła.
"Pamiętam, to, co mi utkwiło w pamięci - panią Szumielewicz bardzo zgnębioną. I pamiętam to, bo mnie to bardzo poruszyło - była zapłakana, zgnębiona" - zeznała Gościcka. Jak dodała, być może, zapytała ją, co się stało.
Podkreśliła jednak, że nie brała bezpośrednio udziału w wyjaśnianiu tej sprawy. "To znaczy w sporządzaniu notatki, w kontaktowaniu się z tymi osobami, które brały udział w spotkaniu" - dodała Gościcka.
Po przesłuchaniu Gościckiej szef sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) powiedział, że powołując się na swe zwyczaje i zaufanie do byłych podwładnych Bożeny Szumielewicz i Martyny Jońskiej, potwierdziła treść ich zeznań.
Według Nałęcza, Gościcka jest świadkiem, który nie ma możliwości rozmowy z innymi osobami czy sięgnięcia do dokumentacji. "Myślę, że należy wierzyć dziś zeznającej osobie. Rzeczywiście sytuację drugorzędną sprzed kilkunastu miesięcy trudno jest sobie przypomnieć. Raczej należy podziwiać pamięć tych osób, które drobne szczegóły wydarzenia pamiętają" - ocenił Nałęcz.
Zdaniem Nałęcza, zachodzi obecnie bardzo poważne podejrzenie o złożenie fałszywych zeznań "przez osoby, które dziś zeznają inaczej, niż zachowywały się w sposób potwierdzony dokumentami" sprzed kilkunastu miesięcy.
Pytany, czy jego zdaniem, w świetle ostatniej serii przesłuchań przed komisją śledczą, jest powód do złożenia zawiadomienia o składaniu fałszywych zeznań, Nałęcz odparł, że dokumenty w tej sprawie są jednoznaczne.
"W wyniku błędnych informacji osób upoważnionych przez Ministerstwo Kultury doszło do nieprawidłowych zapisów w ustawie o rtv. Te dokumenty potwierdzają niektórzy świadkowie. Niektórzy mówią dzisiaj inaczej, niż mówili przed kilkunastoma miesiącami" - podkreślił szef komisji.
Bogdan Lewandowski (SLD) powiedział, że Gościcka, pracując w RCL, "była osobą bardzo zajętą, pracowała z wieloma legislatorami". "Widocznie uznała, że w tej całej sytuacji, która dotyczyła zniknięcia dwóch słów 'lub czasopisma', nie widziała niczego, co spowodowałoby uruchomienie jakiejś szczególnej procedury" - ocenił Lewandowski. Dodał też, że w liście skierowanym do komisji Gościcka oświadczyła, że Bożena Szumielewicz "jest osobą godną najwyższego zaufania".
Również Zbigniew Ziobro (PiS) jest zdania, że Gościcka potwierdziła pośrednio zeznania Szumielewicz. "Zeznanie pani Gościckiej należy rozumieć jako potwierdzenie zeznań pani Szumielewicz, tak należy to interpretować, z tym zastrzeżeniem, że pani mecenas podkreślała, że nie pamięta dokładnie szczegółów tych rozmów i zdarzeń" - dodał poseł PiS.