Górzyński: Przeczytałem książkę Benedykta XVI. Dziwna publikacja, która nikogo nie przekona [Opinia]
Książka Benedykta XVI i kardynała Roberta Saraha w obronie celibatu księży to dziwna publikacja. I po jej lekturze trudno uciec od wrażenia, że gwinejski kardynał zaprzągł autorytet do wewnętrznych sporów w Kościele. Nie jest jasne, na ile Benedykt miał tego świadomość.
20.01.2020 | aktual.: 20.01.2020 14:22
Jak można przeczytać na tylnej okładce "Z głębi naszych serc" (a właściwie "Des profondeurs de nos coeurs", bo na razie dostępna jest tylko po francusku) jest to książka unikalna i "z pewnością historyczna". Egzemplarz, który trafił w moje ręce jest tym bardziej historyczny, że z okładki wciąż nieśmiało uśmiecha się Benedykt XVI i wymieniony jest jako jej pierwszy współautor. Jak dziś wiemy, papież emeryt nie wiedział, że będzie uznany za autora publikacji i poprosił o usunięcie swojego wizerunku.
Kontrowersje i kontekst, w którym publikowana jest książka jest być może bardziej ciekawy, niż jej zawartość. Do jej wydania dochodzi przed wydaniem przez papieża Franciszka decyzji ws. synodu ds. Amazonii, w którym uczestnicy poparli wyświęcanie w tym regionie żonatych mężczyzn - tzw. viri probati - na księży. Książka jest w istocie apelem (choć wyrażonym nie do końca wprost) do Franciszka, by na to nie pozwolił. Kościelni konserwatyści tacy jak Sarah od dawna przekonują, że jest to furtka do zniesienia celibatu księży w ogóle.
Z lektury książki jasne jest, że głównym autorem jest Sarah, który napisał lwią część tekstu. Z opublikowanego listu emerytowanego papieża do kardynała wiemy, że część autorstwa Benedykta- ogólna teologiczna refleksja na temat kapłaństwa i celibatu - zajmowała pierwotnie 7 stron. W formacie książki rozrosła się ona do 47, ale wciąż to tylko trochę więcej niż jedna czwarta książki.
Choć Benedykt podpisany jest też pod wstępem i zakończeniem, to prawdopodobnie nie jest autorem napisanych tam słów. Z lektury opublikowanej w sieci korespondencji między hierarchami można jednak wnioskować, że je popiera.
Przeczytaj również: Burza wokół Benedykta XVI. Czy papież-emeryt naprawdę jest autorem książki?
"Nie możemy milczeć"
Tyle jeśli chodzi o kontekst i kontrowersje. Co z treścią?
"W znanym liście adresowanym do donatystycznego biskupa Maksymiana, św. Augustyn ogłosił swoją intencję publikacji ich korespondencji. 'Co innego mogę zrobić - pyta - jeśli nie czytać naszych listów katolickim wiernym, dla ich pouczenia?' Zdecydowaliśmy, że podążymy przykładem biskupa z Hippony" - tak zaczyna się wstęp autorów, którzy przyznają, że do publikacji skłoniła ich medialna wrzawa wokół synodu ds. Amazonii i dyskusji o celibacie.
"Tak jak on, możemy ogłosić: "Silere non possum! Nie mogę milczeć! Nie mogę milczeć, ani udawać ignorancji" - cytują św. Augustyna autorzy. Mimo tak dramatycznego tonu i celu publikacji przekonują, że robią to w duchu miłości i jedności Kościoła oraz "synowskiego posłuszeństwa dla papieża Franciszka".
Benedykt i Sarah przyznają, że Kościół, a zwłaszcza kapłaństwo jest w kryzysie. Porównują sytuację kapłanów do sytuacji uczniów Chrystusa z ewangelicznej opowieści o burzy na jeziorze.
"Wraz ze wszystkimi księżmi, krzyczymy 'Panie, ratuj, giniemy!' Pan śpi mimo szalejącej burzy. Wydaje się, że nas porzucił na pastwę wątpliwości i błędów. (...) Ze wszystkich stron fale relatywizmu podtapiają barkę Kościoła. (...) W sercu burzy, wiara apostołów w moc Jezusa została zachwiana. My przeżywamy tę samą tajemnicę" - czytamy.
Jak to się ma do celibatu? Jak piszą autorzy, celibat ma być dowodem totalnej wiary i zaufania w to, że Jezus - mimo że śpi - jest z nami i nas zbawi. Według Ratzingera i Saraha, "podczas burzy, my księża powinniśmy ponownie podkreślić, że jesteśmy gotowi stracić życie dla Chrystusa".
Jest coś poruszającego w tym obrazie. Na poziomie czysto intelektualnym czy duchowym, jest to może nawet przekonujący argument. Problem w tym, że kwestia celibatu dotyka w dużej mierze rzeczy cielesnych, praktycznych i codziennych. W swoim tekście Benedykt tego nie porusza.
Benedykt jako teolog
Część książki napisana przez papieża emeryta jest tekstem głównie teologicznym, mało przystępnym dla laików. Mowa jest o chrystologii, hermeneutyce, czy metodologicznych błędach egzegetów. Jedna z części medytacji papieża-emeryta ma podtytuł: "Rozważania o kapłaństwie nowotestamentowym w egzegezie chrystologiczno-pneumatologicznej".
Nie jest jednak tak, że tekst jest dla laików zupełnie niedostępny. Wywód papieża-emeryta jest mimo wszystko stosunkowo jasny. Przesłanie tekstu skupia się na ciągłości i między Starym i Nowym Testamentem i tego, jak starotestamentowe rozumienie kapłaństwa łączy się z kapłaństwem chrześcijańskim. Rysuje kontekst historyczny i przywołuje fragmenty Starego Testamentu.
W ten sposób dochodzimy do jednego z argumentów za celibatem. Benedykt kilkakrotnie podkreśla, że celibat jest tradycją mającą swe korzenie w początkach Kościoła. Wspomina, że starotestamentowi kapłani żydowscy powstrzymywali się od seksu w okresach, kiedy odprawiali modlitwy lub w inny sposób byli "w kontakcie z boską tajemnicą". W warunkach tworzącego się Kościoła chrześcijańskiego, gdzie sprawowanie Eucharystii szybko stało się regularną, a nawet codzienną praktyką, taka abstynencja naturalnie przerodziła się w całkowitą rezygnację z małżeństwa.
Benedykt dodaje, że Kościół od zawsze traktował małżeństwo i służbę Bogu jako osobne powołania, wymagające całkowitego poświęcenia i dlatego niemożliwe do połączenia. Stwierdza też, że w pierwszych stuleciach istnienia Kościoła, żonaci mężczyźni nie mogli przyjmować święceń kapłańskich, jeśli nie przysięgli abstynencji seksualnej, a więc "życia w małżeństwie św. Józefa". Jak dodaje, w tamtych czasach wydawało się to normalne. Nie jestem ekspertem od historii Kościoła, ale podejrzewam, że znajdą się historycy, którzy nie zgodzą się z wersją podaną przez papieża-emeryta.
Sarah nie owija w bawełnę
W porównaniu do rozważań byłego papieża, część książki autorstwa kardynała Saraha jest zdecydowanie bardziej konkretna i polemiczna. Afrykanin nie owija w bawełnę. Pisze wprost, że wyświęcanie żonatych mężczyzn byłoby "katastrofą" - zarówno dla wiernych, jak i dla samych księży.
"Jak wspólnota chrześcijańska mogłaby zrozumieć księdza, jeśli nie jest on 'wyjęty ze sfery codzienności i ofiarowany Bogu'? Jak chrześcijanie mogliby zrozumieć, że ksiądz jest im oddany, jeśli nie jest w pełni poświęcony Bogu?" - argumentuje.
W innym miejscu odnosi się do koronnego argumentu zwolenników wyświęcania żonatych - braku odpowiedniej liczby księży. Czyni to jednak w niezwykle kuriozalny sposób - sugerując, że brak dostępu do sakramentów ma swoje dobre skutki. Odwołuje się tu do własnych doświadczeń ze swojej ojczyzny - Gwinei - gdzie będąc młodym księdzem docierał do wiosek, w których od 10 lat nie widziano kapłana.
"Nigdy nie zapomnę ich niewyobrażalnej radości, kiedy celebrowałem mszę, której tak długo u siebie nie mieli.(...) Uważam, że jeśli wyświęcano by żonatych mężczyzn na księży w każdej wiosce, zgasłby eucharystyczny głód wiernych" - pisze Sarah.
Inne racje kardynała są bardziej praktyczne. Sarah zastanawia się np. nad statusem - również materialnym - rodzin żonatych kapłanów i ich dzieci. Pisze, że we wschodnich kościołach katolickich, gdzie żonaci mogą być księżmi (choć nie biskupami), "kler jest w kryzysie", a "wielu członków" tych wspólnot skarży się, że istnienie żonatych księży jest przyczyną napięć. Dodaje, że wprowadzanie specjalnych zasad dla jednego regionu wprowadzi dodatkowy zamęt w Kościele.
Zamęt zamiast jedności?
Mimo że argumenty wysuwane przez niego mają pewien sens, to nie są nowe i trudno się spodziewać, by przekonały nieprzekonanych. Również dlatego, że w bardzo ograniczony sposób odnosi się do głównego powodu debaty nad celibatem księży: pojawiających się wszędzie i na przerażającą skalę skandali seksualnych i pedofilskich z udziałem kleru. Na ten temat w książce Ratzingera i Saraha znajdziemy tylko wzmianki o skandalach i kryzysach wewnątrz Kościoła.
Zapewne chodzi przede wszystkim o przekonanie jednego: papieża Franciszka. Franciszek dotąd oficjalnie opowiadał się za utrzymaniem tradycji celibatu - ale jednocześnie przyznawał, że w pewnych przypadkach możliwe są wyjątki. Takie wyjątki już zresztą istnieją. Absolutny celibat nie obowiązuje kapłanów kościołów wschodnich, ani np. nawróconych na katolicyzm księży anglikańskich.
Można się spodziewać, że zamiast uniknięcia w Kościele konfuzji, książka wywoła tylko dodatkowy zamęt. Walka kościelnych konserwatystów z Franciszkiem i zwolennikami reform już doprowadziła do gorszących oskarżeń i sporów, a nawet zapowiedzi schizmy. Biorąc to pod uwagę, trudno po lekturze "Z głębi naszych serc" zrozumieć, dlaczego papież-emeryt zdecydował się na tak dramatyczny krok, jak złamanie swojej obietnicy milczenia. W arcytrudnej sytuacji, w jakiej znajduje się dziś Kościół, interwencja Ratzingera może tylko przysporzyć mu problemów.
Przeczytaj również: Benedykt XVI interweniuje ws. celibatu. Ks. Isakowicz-Zaleski: Może dojść do schizmy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl