Górnicy zapowiadają "awangardową" demonstrację
W piątek górnicze związki przesłały do
prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wicepremiera Andrzeja Leppera
listy, w których zwracają się o pomoc w rozwiązaniu sporu z rządem
w sprawie wypłat z zysków kopalń. 14 czerwca w Warszawie ma
demonstrować ok. 10 tys. górników. Związkowcy zapowiadają, że na
demonstrację przygotowują "awangardowe posunięcia".
Jako były związkowiec wie Pan doskonale, że występujemy w imieniu ludzi pracy i sprawy sporne chcemy rozwiązać przy stole negocjacyjnym, a nie jak twierdzą niektórzy na ulicach Warszawy - napisali związkowcy do prezydenta Kaczyńskiego. List podobnej treści wysłali do wicepremiera Leppera, do którego jednak zwracają się jak do "związkowca" (Lepper jest przewodniczącym związku zawodowego Samoobrona).
Związkowcy chcą, by prezydent i wicepremier podjęli się mediacji.
Tymczasem, jak powiedział w piątek przewodniczący górniczej "Solidarności" Dominik Kolorz, nawet 10 tys. górników może przyjechać na zapowiadaną na 14 czerwca manifestację w Warszawie. Związkowcy zapowiadają, że na demonstrację przygotowują "awangardowe posunięcia".
W poniedziałek ma się zebrać sztab protestacyjny, który uzgodni szczegóły przygotowań do demonstracji w stolicy.
Jednocześnie, jak powiedział Kolorz, związkowcy cały czas są gotowi wznowić rozmowy. "Może to być w sobotę, a nawet w porze dzisiejszego meczu. Są dla nas sprawy ważniejsze niż mecz. Natomiast nie mamy jakichkolwiek informacji, nawet nieoficjalnych, że przed środą (kiedy górnicy zamierzają zorganizować manifestację w Warszawie - PAP) odbędą się jakiekolwiek negocjacje" - powiedział przewodniczący górniczej "S".
Manifestacja ma być odpowiedzią na fiasko rozmów z rządem w sprawie wypłaty z zysków kopalni. Górnicy chcą 180 mln zł wypłat, rząd proponuje im 100 mln zł pod warunkiem, że ujednolicą zbiorowe układy pracy w spółkach węglowych. Górnicy jako swój warunek stawiają zmianę negocjatora strony rządowej, wiceministra gospodarki Pawła Poncyljusza. Zażądali nawet jego dymisji. Premier Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził, że nie widzi konkretnych powodów do odwołania wiceministra.
W ramach protestu, w ostatni poniedziałek kopalnie na dwie godziny przerwały pracę.
Górnicy zapewniają, że "zdecydowanie nie zależy nam na tym, żeby powtórzyła się sytuacja z lipca ubiegłego roku (kiedy doszło do ostrych starć górników z policją - PAP)" - oświadczył szef górniczej "S".
Będziemy stawać na głowie, żeby to była zupełnie inna demonstracja, żeby znowu - po, nie daj Boże, jakiejś bijatyce - nie poszło w eter, że do Warszawy przyjechali chuligani z kilofami, którzy nie mają innych argumentów i wszyscy im ustępują. Odnoszę wrażenie, że coraz większej rzeszy rządzących zależy, żeby tak było - powiedział Kolorz.
Tymczasem wiceminister Paweł Poncyljusz powiedział PAP, że strona rządowa cały czas gotowa jest to rozmów z górniczymi związkami.
We wtorek odbyło się prezydium Komisji Trójstronnej, która jest forum tych rozmów, ale związkowcy rozmawiać nie chcieli, bo nie podoba im się moja osoba jako negocjatora- powiedział PAP Poncyljusz.
Wiceminister dodał, że to on został wyznaczony przez rząd do prowadzenia negocjacji i cały czas pełni tę funkcję.(eg)