Górale boją się tarczy antyrakietowej
W góralskiej wiosce na Śląsku Cieszyńskim aż huczy od plotek, że elementy tarczy antyrakietowej zostaną zamontowane w Istebnej. Wójt gminy Danuta Rabin wie, że niektórzy mieszkańcy żyją wręcz w panicznym strachu. Tymczasem przedstawiciele MON i MSZ uspokajają, że nie mają się czego obawiać, a informację powinni potraktować w kategoriach anegdoty - pisze "Dziennik Zachodni".
07.08.2007 | aktual.: 07.08.2007 03:34
Zaczęło się od tego, że gdy znany w regionie muzyk Zbyszek Wałach z kapeli Wałasi był z zespołem w indyjskim Delhi, oglądał w telewizji amerykański program publicystyczny. Mowa była o tarczy antyrakietowej i jej planowanej lokalizacji.
Pokazane były miejscowości z lotu ptaka. Rozpoznałem Beskidy, Istebną i Złoty Groń! Było nawet zbliżenie na nasz region. Potem była jeszcze pokazana mapa, oprócz lokalizacji nad morzem, wskazane były właśnie okolice Istebnej - opowiada z przekonaniem Wałach. Już bez radarów mamy trudne życie, a tu być może szykują się kolejne niedogodności - dodaje.
Według muzyka również dziennik "The Guardian" napisał o kilku stacjach radarowych w górzystej części południowej Polski. Pentagon miał badać właśnie te tereny pod kątem rozmieszczenia kilku stacji radarowych związanych z amerykańskim systemem tarczy antyrakietowej. Nikt tej wieści po polskiej stronie nie potwierdził, ale też jej nie zaprzeczył. Pojawiły się spekulacje, że to niemożliwe, bo góry same w sobie stwarzałyby barierę dla sygnału radarów.
Danuta Rabin, wójt gminy Istebna, na pytanie o tarczę i radary reaguje uśmiechem. Temat jest jej dobrze znany, ale tylko z pogłosek. Rabin mówi, że nikt oficjalnie z niczym nie przyszedł, niczego nie ustalał, nikt też oficjalnie niczemu nie zaprzeczył. Wiem, że ludzie czują się niepewnie, niektórzy wręcz się boją. Ma nadzieję, że to tylko plotka. (PAP)