Gorączka złota
"Pieniądze szczęścia nie dają, ale mu pomagają", jak głosi ludowe porzekadło. Kiedy patrzymy na naszych starszych braci, wzbiera w nas gniew. Ich jedyną przewagą nad nami jest to, że urodzili się wcześniej. Na początku lat 90. dzisiejsi kierownicy ledwo znali jeden język. Teraz, przyjmując kogoś do pracy, przebierają wśród absolwentów znających dwa, trzy... i pewnie śmieją się w kułak.
Złapałem się ostatnio na tym, że obserwując nasz kraj i odwiedzając różne urzędy - nucę "Piosenkę stalinowską" Kazika Staszewskiego: "piekarz robi domy, krawiec pracuje w fabryce, murarz pisze artykuły do gazety itd.". Co się obejrzę, to tabuny moich rówieśników widzę, którzy wykonują pracę nijak nie przystającą do ich wykształcenia, za to do zatrudnienia ojca, wujka, kolegi - jak najbardziej.
Myślę, że jest to jedna z przyczyn, dla których młodzi Polacy chcą stąd wyjechać. Czują, że się marnują. Tym bardziej, iż za miedzą dość jest przykładów na to, jak można inaczej. Wiem to na swoim przykładzie, że coś w człowieku pęka, kiedy widzi rówieśników na Zachodzie gorzej wykształconych, którzy nie martwią się o to gdzie znajdą pracę, mieszkanie, samochód, forsę na wakacje etc. OK, nie wszędzie na Zachodzie nie jest różowo, ale "różowiej", to na pewno
Nie jest tak, że młodzi ludzie nie chcą budować Polski od nowa. Chcą, ale nie mają z kim. Jeśli jedna czwarta Polaków - STALE chce głosować na LPR lub Samoobronę, to o czym my mówimy? To tak, jakby cztery osoby płynęły kajakiem. Trzy z nich wiosłują, a jedna stawia wiosło na sztorc i wrzeszczy na pozostałych - mało motywujące!! Więc Ci, którzy potępiają młode generacje za chęć wyjazdu, powinni zrozumieć, że nastolatkowie nie chcą wcale wyjeżdżać. Zdają sobie przecież sprawę, iż za granicą będzie im trudniej.
A jeśli kupują bilet to robią tylko to, do czego nawołują ich starsi – nie oglądając się na pomoc państwa - biorą sprawy w swoje ręce.