ŚwiatGorące lato zakończy gorąca wojna?

Gorące lato zakończy gorąca wojna?

Co roku latem na Bliskim Wschodzie robi się gorąco - i to nie ze względu na temperaturę powietrza, ale napięte stosunki Izraela z pozostałymi krajami regionu. Wydaje się, że w tak wyjątkowo niestabilnej części świata nie ma już miejsca na dalszą eskalację sporów, prócz wybuchu otwartego konfliktu zbrojnego na mniejszą lub większą skalę. Czy oznacza to rychłą perspektywę wojny? - zastanawia się Tomasz Otłowski, zajmujący się problematyką bliskowschodnią.

Gorące lato zakończy gorąca wojna?
Źródło zdjęć: © AFP | Ho

13.08.2010 | aktual.: 13.08.2010 15:17

Odpowiedź nie jest jednak ani prosta, ani jednoznaczna. W zasadzie co roku latem cały Bliski Wschód wchodzi w stan podwyższonego napięcia - począwszy od wojny między Izraelem a libańskim Hezbollahem w lipcu-sierpniu 2006 roku, zakończonej (w sensie strategicznym) faktyczną klęską państwa żydowskiego. Rządy i społeczeństwa państw bliskowschodnich, a nade wszystko media, żyją „nieuchronną” perspektywą wybuchu kolejnej wojny w regionie.

Wszyscy są przy tym zgodni, że jedną ze stron tego konfliktu z pewnością będzie Izrael. To, z kim i dlaczego będzie walczyć, zależy już od konkretnej sytuacji w danym roku. Aż do ubiegłego roku tłem tego nerwowego oczekiwania na wybuch regionalnej wojny było przede wszystkim dążenie Izraelczyków do zlikwidowania niekorzystnej dla nich sytuacji strategicznej, jaka zaistniała w regionie po ich porażce w kampanii libańskiej 2006 roku (i późniejszej, równie kiepsko poprowadzonej operacji w Strefie Gazy z przełomu lat 2008/2009).

Obecny rok pod tym względem wyróżnia się jednak z zarysowanego powyżej schematu. Dziś tłem pogłosek o nieuniknionej nowej wojnie jest przekonanie (żywione tak w regionie, jak i poza nim), że w Tel Awiwie zapadła już polityczna decyzja o podjęciu próby militarnego rozwiązania pata wokół irańskiego programu nuklearnego.

Faktycznie, jeśli prześledzić doniesienia bliskowschodnich mediów (w tym zwłaszcza tzw. „przecieki z dobrze poinformowanych źródeł” w regionie), wyłania się z nich obraz zaawansowanej, prowadzonej z dużym rozmachem, acz również w wielkiej tajemnicy, izraelskiej kampanii przygotowań państwa, społeczeństwa i armii do wojny. To, co wycieka na zewnątrz, to jedynie strzępy informacji. Z pewnością nie pokazują całości prawdy, a niekiedy być może wręcz celowo są dezinformujące. Doniesienia te są jednak dość frapujące.

Już dwa lata temu izraelskie siły powietrzne przeprowadziły zakrojone na dużą skalę manewry, w których ćwiczono rajdy na bardzo odległe cele. Jedno z takich powietrznych ćwiczeń przeprowadzono nad Kretą (a więc za oczywistą zgodzą władz Grecji) z udziałem ponad 100 izraelskich samolotów bojowych. Polegało ono na doskonaleniu umiejętności pilotów w zakresie wielokrotnego atakowania celów naziemnych w warunkach istnienia silnej obrony przeciwlotniczej.

Co ciekawe, izraelskie maszyny doleciały wtedy na Kretę, wykonały postawione im zadania i powróciły do swych baz w kraju bez międzylądowania, paliwo uzupełniając w powietrzu. Kreta znajduje się jakieś 1500 km od Izraela; zapewne jedynie przez „przypadek” jest to tyle samo, co odległość między Izraelem a głównym irańskim ośrodkiem wzbogacania uranu w Natanz...

Potem okazało się również, że współpraca z Grekami ma dla Izraelczyków dodatkowe atuty – grecka obrona powietrzna ma bowiem na swym wyposażeniu kilka rosyjskich systemów S-300, tych samych (choć w nieco starszej wersji), jakimi dysponuje od niedawna Iran.

Od tamtej pory takie duże powietrzne manewry izraelskiego lotnictwa są powtarzane regularnie każdego roku, według różnych scenariuszy i układów strategicznych. Doniesienia sprzed kilku tygodni sugerują, że ostatnie manewry tego typu odbyły się najpewniej z udziałem i na terytorium Rumunii. Wszystko wskazuje na to, że ćwiczono tam także m.in. misje ratownicze polegające na podejmowaniu z terytorium przeciwnika zestrzelonych pilotów izraelskich. I pewnie w ogóle nie dowiedzielibyśmy się o tym, gdyby nie tragiczny wypadek jednego z izraelskich śmigłowców, w którym zginęło kilku Izraelczyków. Także i w tym przypadku zarówno odległość od Izraela, jak i topografia terenu w rumuńskich Karpatach idealnie pasują do scenariusza irańskiego.

Najświeższe doniesienia o militarnych ruchach Izraela – sugerujących przygotowania do konfliktu zbrojnego – zawierają także informacje o dyslokacji izraelskich okrętów podwodnych na wody Morza Arabskiego i Oceanu Indyjskiego (skąd łatwo razić cele na terenie Iranu), a także o finalizowaniu prac nad systemem obrony przeciwrakietowej krótkiego zasięgu „Iron Dome”.

Przygotowania militarne Izraela to jednak nie wszystko. Władze w Tel Awiwie od kilku już lat intensywne rozwijają i unowocześniają również obronę cywilną kraju (chyba i tak najlepszą i najsprawniejszą w świecie) oraz system reagowania kryzysowego państwa.

Najpierw (lata 2007/2008) rozpoczęto rozbudowę już istniejących oraz budowę nowych publicznych, ogólnodostępnych schronów przeciwlotniczych w największych miastach. Dziś przyszedł czas na bardziej szczegółowe i konkretne działania. W lutym br. rozpoczęto w Izraelu dystrybucję nowoczesnych masek przeciwgazowych – w założeniu do 2013 roku każdy(!) obywatel Izraela ma mieć na własność taką maskę.

W kwietniu z kolei podjęto równie bezprecedensową akcję dystrybucji milionów indywidualnych zestawów ochronnych do likwidacji skutków użycia broni biologicznej i chemicznej. W pierwszej kolejności sprzęt ten dostają mieszkańcy dużych miast, najbardziej narażonych na ewentualny atak rakietowy czy bombardowania, oraz Izraelczycy mieszkający na północy i południu kraju, zagrożeni bezpośrednim ostrzałem odpowiednio Hezbollahu i Hamasu. Jak by tego było mało, w maju przeprowadzono w całym kraju pięciodniowe ćwiczenia obrony cywilnej i reagowania kryzysowego, największe tego typu od kilku lat.

Także Iran ze swej strony doskonale wpisuje się w medialny i psychologiczny klimat funkcjonujący w całym Bliskim Wschodzie w gorących letnich miesiącach. Nie ma dnia, żeby któryś z wysokich rangą irańskich oficjeli – z prezydentem kraju Mahmudem Ahmadineżadem na czele – nie straszył oficjalnie perspektywą wojny (oczywiście rozumianej jako podstępna agresja ze strony Wielkiego i Małego Szatana, czyli odpowiednio USA i Izraela). Irańskie siły zbrojne są zaś postawione w tak wysoki stopień gotowości bojowej, że aż z rozpędu (a może dla wprawy?) bombardują co kilka dni ogniem artyleryjskim kurdyjskie wioski na północy Iraku. Jednym słowem, z perspektywy Teheranu, wojna także wisi na włosku.

Czy wszystkie te informacje świadczą więc faktycznie o realności izraelskich przygotowań do ataku na Iran i do spodziewanej irańskiej riposty (zakładającej m.in. rakietowe ataki na terytorium Izraela i uruchomienie teherańskich „proxies” w regionie, takich jak libański Hezbollah i palestyński Hamas)? A może są jedynie przejawem wdrażania przez obie strony w życie starej rzymskiej maksymy: „Si vis pacem, para bellum” („chcesz pokoju, szykuj się do wojny”) - na wypadek, gdyby to przeciwnik pierwszy rozpoczął działania militarne?

Póki co, mamy zbyt mało danych, aby jednoznacznie to stwierdzić. Wydaje się jednak, że w przeciwieństwie do poprzednich lat, tym razem faktycznie coś może „wisieć w powietrzu”. Być może bowiem Izraelczycy postanowili na serio zastosować inną klasyczną maksymę, tym razem tę autorstwa Niccolo Machiavellego: „Wojny się nie uniknie, można ją tylko przełożyć, aż wróg będzie silniejszy”.

Jeśli tak jest w istocie, to nie bądźmy zdziwieni, gdy niedługo któregoś ranka obudzimy się i po włączeniu jednego z kanałów informacyjnych TV zobaczymy bijący po oczach nagłówek: „Nowa wojna na Bliskim Wschodzie!”.

Tomasz Otłowski, specjalnie dla Wirtualnej Polski

Ekspert i analityk w zakresie stosunków międzynarodowych; specjalizuje się w problematyce bliskowschodniej i zwalczania terroryzmu islamskiego. W latach 1997-2006 ekspert, później szef Zespołu Analiz, a następnie naczelnik Wydziału Analiz Strategicznych w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Obecnie ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, koordynator Zespołu Analiz w Fundacji Amicus Europae, publicysta tygodnika „Polska Zbrojna”.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)