Gorąca noc w Sejmie, a przed budynkiem pikieta. "Nie zachowuj się jak rozbrykany gimnazjalista"
W parlamencie debatowano nad obywatelskim wnioskiem o referendum w sprawie planowanej reformy edukacji. Z kolei przed budynkiem odbyła się pikieta rodziców i związkowców. Część z nich nie została wpuszczona do gmachu parlamentu.
Debata rozpoczęła się dopiero po godzinie 21. we wtorek, a skończyła po 1. w nocy. Frekwencja, zwłaszcza po stronie PiS, była bardzo niska.
Mimo tego, emocje na sali sięgały zenitu. Kiedy przemawiała szefowa MEN Anna Zalewska słychać było okrzyki "deforma".
Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński w stronę posła Artura Dunina (PO) powiedział, by ten "nie zachowywał się jak rozbrykany gimnazjalista".
Opozycja opowiedziała się za przeprowadzeniem ogólnokrajowego referendum. Z kolei PiS chce skierować wniosek do komisji. Głosowanie o przeprowadzenie referendum odbędzie sie w toku głosowań.
Rodzice i nauczyciele nie mogli dostać się do Sejmu. "Powinniśmy wejść bez ceregieli"
Zanim jednak posłowie zaczęli zajmować się wnioskiem, który podpisało 910 tys. osób, w sejmowym biurze przepustek utworzyła się kolejka rodziców i nauczycieli.
Do pracowników nie dotarły listy osób, które mogą uczestniczyć w debacie.
- Każdy obywatel naszego państwa powinien wejść bez jakichś list, ceregieli. Albo są jakieś listy, to obywatel, który nie jest na liście, też powinien wejść - komentowała sytuację w rozmowie z WP jedna z obecnych na miejscu nauczycielek.
Na galerię miało wejść ok. 40 osób, choć według Kancelarii Sejmu wpuszczono ich 110.