Gorąca krew tajwańskich polityków
Okazuje się, że nie tylko polscy politycy pozwalają sobie na bardzo emocjonalne wystąpienia w Sejmie. Są kraje gdzie oprócz mocnych słów, parlamentarzyści używają pięści w dyskusji z oponentami.
19.07.2017 | aktual.: 20.07.2017 16:39
Wtorkowa debata w polskim sejmie, na której padło wiele mocnych słów może się wydawać szczytem agresji jaką można zaobserwować w politycznej rzeczywistości. Są jednak kraje, gdzie politycy posuwają się znacznie dalej w starciach ideologicznych i uciekają się do fizycznej przemocy.
Jednym z politycznych przykładów, w którym ucieka się do bardziej barbarzyńskiej formy perswazji jest tajwański parlament, która słynie z awantur, w których dochodzi do rękoczynów nawet między posłami... płci żeńskiej!
Ciągnięcie za włosy, rzucanie butelkami czy wylewanie napojów na twarz oponenta wydają się być tam niczym nienaturalnym. Jednakże w ostatnią środę "dyskusja" tajwańskich polityków przekroczyła wszelkie granice gdy bezpardonowo wstali i zaczęli rzucać w siebie krzesłami. Powodem tak gwałtownej reakcji były oskarżenia opozycjonistów wymierzone w stronę partii rządzącej, która miała przeznaczyć znaczną część budżetu na działania mające przyczynić się do jej wygranej w nadchodzących wyborach.
Politycy wznowili konflikt w ostatni wtorek - opozycjoniści rzucili się na przedstawicieli partii rządzącej, przewracając ich na podłogę i poodłączali głośniki sali sejmowej by uniemożliwić procedowanie prac parlamentu.