Godzinna wizyta u prezydenta - o czym mówił Tusk?
Premier Donald Tusk nie sugerował podczas spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim żadnego terminu wyborów - powiedział prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz. Dodał, że pierwszy możliwy październikowy termin byłby trudny ze względu na szczyt Partnerstwa Wschodniego.
Po ubiegłotygodniowych konsultacjach z PKW prezydent podkreślał, że - według Komisji - nie wchodzi w grę ostatni możliwy termin wyborów parlamentarnych, czyli 30 października. Pozostałe możliwe terminy to 16 i 23 października. Za tą ostatnią datą opowiada się Platforma Obywatelska.
Godzinna środowa rozmowa w Belwederze Komorowskiego z Tuskiem - według relacji Łaszkiewicza - dotyczyła głównie planów polskiej prezydencji w kontekście jesiennych wyborów parlamentarnych.
Prezydencki minister poinformował, że premier nie sugerował w rozmowie z prezydentem żadnego konkretnego terminu wyborów. - Premier nie sugerował. To jest prerogatywa prezydenta, natomiast Tusk przedstawiał z punktu widzenia prezydencji, czego możemy się spodziewać w tym czasie - zaznaczył Łaszkiewicz.
Jak dodał, na początku października planowany jest w Polsce szczyt Partnerstwa Wschodniego. - Więc to będzie wydarzenie, które raczej ten pierwszy tydzień - chociaż nie wykluczam go - utrudni - przyznał minister.
Według niego, szef rządu nie przedstawił swoich preferencji odnośnie tego, czy wybory parlamentarne powinny być jednodniowe, czy dwudniowe. Łaszkiewicz podkreślił, że wśród rozmówców prezydenta pojawiają się głosy za i przeciw dwudniowym wyborom. - W moim przekonaniu istotną kwestią jest frekwencja, po to stworzono w demokratycznym państwie prawa instytucję wyborów, by obywatele z tego korzystali - mówił.
Za tym, aby wybory były dwudniowe opowiada się m.in. marszałek sejmu Grzegorz Schetyna. - Jestem zwolennikiem tego, by wybory były dwudniowe. Ważne jest, aby frekwencja była duża i żeby pomóc Polakom, dać im większą możliwość obecności przy urnach - powiedział Schetyna na porannym briefingu w sejmie.
Dodał, że mamy dobre doświadczenia z dwudniowym referendum akcesyjnym do UE w 2003 roku. - Dwa dni zdecydowały, że przekroczyliśmy barierę 50%, jeśli chodzi o frekwencję - przypomniał marszałek.
Możliwość dwudniowych wyborów wprowadza nowy Kodeks wyborczy. Według Kodeksu o tym, czy wybory będą trwały jeden czy dwa dni, zdecyduje osoba je zarządzająca, czyli w przypadku wyborów parlamentarnych - prezydent.
Minister Łaszkiewicz przypomniał, że przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej podczas ubiegłotygodniowego spotkania z Komorowskim zwracali uwagę, że przeprowadzenie wyborów 30 października może być trudne dla PKW ze względu na nieodległy dzień Wszystkich Świętych.
W czwartek prezydent będzie konsultował się w sprawie terminu wyborów z szefami partii politycznych, klubów parlamentarnych oraz kół. Jeszcze w tym tygodniu - zapowiedział Łaszkiewicz - odbyć się mają konsultacje z organizacjami pozarządowymi, działającymi na rzecz zwiększenia frekwencji.
Minister przypomniał, że prezydent musi zarządzić wybory między 1 a 7 sierpnia.
Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji sejmu i senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu.
Pierwsze posiedzenie sejmu obecnej kadencji odbyło się 5 listopada 2007 roku; kolejne wybory powinny się więc odbyć pomiędzy 6 października a 4 listopada. W tych dniach niedziela przypada: 9, 16, 23 i 30 października.