"Główni kandydaci będą się prześcigać w niereagowaniu"
W obecnej kampanii poruszana jest inna tematyka niż w przed wyborami parlamentarnymi w 2007 czy prezydenckimi w 2005 roku, co wpływa na jej język - mówi prof. Jerzy Bralczyk dziennikowi "Polska". Językoznawca podkreśla, że w dużej mierze retorykę kampanii stonowała żałoba i kandydaci nie używają ostrych słów. Zadanie to przyjęli na siebie współpracownicy. Jego zdaniem, obaj kandydaci będą się prześcigać "w pełnym godności niereagowaniu na brzydkie zachowania".
Profesor Bralczyk uważa, że otoczenie Bronisława Komorowskiego radzi tu sobie gorzej niż sztab Jarosława Kaczyńskiego, prowokując niefortunnymi wypowiedziami. Ale według profesora ton kampanii wyznaczają jednak media, a nie kandydaci czy ich współpracownicy.
Zdaniem profesora Bralczyka środki masowego przekazu są głównym podmiotem kampanii, gdyż to one z natłoku słów, które wypowiadają najróżniejsze osoby, wychwytują te najbardziej wyraziste. To media je nagłaśniają, a często wręcz prowokują. Czołowi kandydaci zachowają godność i nie będą reagować na niewłaściwe zachowania - mówi Jerzy Bralczyk dziennikowi "Polska".
- Politycy do tej pory nie rzucili ważnych haseł. Mamy wyrazy, do których odwołują się poszczególne opcje, jak "Smoleńsk" czy "Katyń", ale jeśli chodzi o całe sformułowania, to nagłaśniają je media, a często wręcz prowokują - powiedział gazecie prof. Bralczyk. Dodał również, że wydaje mu się, że Kaczyński i Komorowski będą się prześcigać w pełnym godności niereagowaniu na brzydkie zachowania.