Głosy Komorowskiego popłynęły z wielką wodą
W pierwszej turze wyborów prezydenckich zwyciężył Bronisław Komorowski. Jego zwycięstwo mogłoby być bardziej okazałe, gdyby nie powódź. Na terenach, które nawiedziła klęska żywiołowa pulę zazwyczaj zgarniał Jarosław Kaczyński. W województwie lubelskim, które tradycyjnie wspiera kandydata PiS w jednej z gmin kandydat PO uplasował się dopiero na piątym miejscu z 25-krotnie mniejszym poparciem niż Jarosław Kaczyński. Wielokrotnie mieszkańcy zalanych gmin wyrażali niezadowolenie z działań rządu. A to właśnie z działalnością rządu jest łączony Bronisław Komorowski.
21.06.2010 | aktual.: 23.06.2010 11:14
Gminą, w której Kaczyński nie dał Komorowskiemu choćby cienia szansy jest Chrzanów w powiecie janowskim. Na szefa PiS głosowało tu 80,05% uprawnionych. Na Komorowskiego - 3,17%. Pomiędzy nimi znaleźli się jeszcze Waldemar Pawlak (5,83%), Andrzej Lepper (5,45%) i Grzegorz Napieralski (3,99%). Dotkliwszej porażki doznał Komorowski w sąsiedniej gminie - 84,16% dla Kaczyńskiego przy 3,05% dla kandydata PO. Gmina Werbkowice - i znajdujący się na jej terenie zalany Wilków - wyraziła swoje wotum nieufności stosunkiem głosów 56,16% - 20,10% na korzyść Kaczyńskiego.
Nieciekawie dla marszałka sejmu prezentuje się sytuacja na zalanych terenach woj. podkarpackiego. W powiecie ropczycko-sędziszowskim ma on czterokrotnie mniejsze poparcie od Kaczyńskiego.
O ile w wypadku tradycyjnie propisowskiego Podkarpacia czy Lubelszczyzny porażka - nawet tak dotkliwa - nie jest niczym dziwnym i z pewnością w taki sposób będzie usprawiedliwiana przez działaczy PO, o tyle ciężej będzie przełknąć gorycz porażki np. w gminie Słubice, w której leżą zalane Świniary.
Sześciokrotna różnica poparcia i porażka w pojedynku nawet z Waldemarem Pawlakiem powinna dać sztabowi Komorowskiego do myślenia. Nieudolności w walce ze skutkami powodzi nie może bowiem Platforma zrzucić na brak współpracy ze strony innych partii czy wetowanie przez kogoś ustaw. A za błędy rządu w pierwszej kolejności będzie płacił Komorowski.
Wynik 62,99% do 12,72% na korzyść Kaczyńskiego to zimny prysznic dla PO. W całym powiecie płockim porażka jest już mniejsza - 52,29% do 23,21%. Nie zmienia to jednak faktu, iż wielka woda podmyła na tym terenie pozycję Platformy. 12 dni to zbyt mało czasu na odbudowanie utraconego zaufania. Tym bardziej, że powodzianom coraz trudniej uwierzyć mamiącym ich obietnicami politykom.
Maciej Molenda, Wirtualna Polska