Głodówka o prawo do głosowania w wyborach w USA
Mieszkaniec amerykańskich Wysp Dziewiczych zaapelował do obu głównych kandydatów do urzędu prezydenta USA, by rozpatrzyli jego wsparty głodówką wniosek o zagwarantowanie prawa głosowania w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Edward Browne rozpoczął głodówkę w poniedziałek, aby zaprotestować przeciwko restrykcjom nie pozwalającym mieszkańcom Wysp brać udziału w wyborach prezydenckich. Zamierza nie jeść, dopóki obecny prezydent George W. Bush, jego rywal John Kerry lub Kongres USA nie wypowiedzą się w tej sprawie.
W chwili obecnej prawo głosowania w wyborach prezydenckich przysługuje tylko tym mieszkańcom terytoriów zamorskich, którzy są zarejestrowani jako wyborcy na kontynentalnym obszarze USA.
Prawa głosu w wyborach prezydenckich nie ma 110 tysięcy mieszkańców Wysp Dziewiczych i ponad 4 miliony mieszkańców Puerto Rico, Marianów Północnych, wyspy Guam i Samoa Amerykańskiego. Terytoria te nie płacą federalnych podatków dochodowych.
Mieszkańcy części Wysp Dziewiczych mają obywatelstwo Stanów Zjednoczonych od 1927 roku. Od 1973 roku wybierają delegata do Izby Reprezentantów USA, który poza komisjami nie ma prawa głosu. (Część Wysp Dziewiczych należy do Wielkiej Brytanii.)
Oni są tak pochłonięci tym, aby wygrać wybory, że nawet nie okazują współczucia - powiedział Browne.
Donna M. Christensen, delegat Wysp Dziewiczych do Kongresu USA, bez prawa głosu, pisemnie powiadomiła we wtorek Busha i Kerry'ego o strajku Browne'a.
W zeszłym miesiącu Christensen przedstawiła Kongresowi projekt ustawy, dającej ludności terytoriów zamorskich takie same prawa wyborcze, jakie mają mieszkańcy kontynentalnego obszaru USA.
Ani przedstawiciele Białego Domu, ani rzecznicy Kerry'ego jak dotąd nie wypowiedzieli się w tej sprawie.