Niemowlę w oknie życia. Szybko nie trafi do adopcji
W "oknie życia" działającym przy zakonie sióstr boromeuszek w Gliwicach po raz kolejny zabrzmiał charakterystyczny dzwonek. To znak, że ktoś otworzył je od strony ulicy. Okazało się, że wewnątrz pozostawiono siedmiomiesięczną dziewczynkę. Niestety, jej perspektywy na szybkie znalezienie rodziny zastępczej nie są najlepsze.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę przed południem. O fakcie porzucenia dziecka zakonnice natychmiast powiadomiły policję oraz pogotowie.
Po przebadaniu okazało się, że dziewczynka jest zdrowa. Jednak tożsamość dziecka oraz jego rodziców pozostaje nieznana. Znacznie komplikuje to sytuację prawną, a przez to i przyszłość dziewczynki. Przed oddaniem do ośrodka adopcyjnego będzie musiała jej zostać nadana nowa tożsamość, a procedura ta nie należy do szybkich.
- Osoba, która zostawiła malucha w specjalnym oknie, nie naraziła go na niebezpieczeństwo. W związku z tym, pod względem prawnym, nic jej nie grozi - przypominają śląscy policjanci.
Zobacz też: przebiegała przez jezdnię. Została potrącona przez samochód
Dziecko w oknie życia. Rodzice pozostaną anonimowi
Służby nie będą poszukiwać rodziców dziecka, ale w miarę możliwości muszą sprawdzić, czy nie zostało np. porwane lub czy osoba, która je porzuciła, nie działała pod przymusem.
Matka dziecka wciąż też może zmienić zdanie i zgłosić się po swoje maleństwo. Jego odzyskanie nie jest niemożliwe, ale już nie taki proste, jak pozostawienie w "oknie życia".
Przeczytaj też:
Źródło: "Super Express"