Głęboki kryzys polityczny w Bułgarii
Do głębokiego kryzysu politycznego w doszło w Bułgarii po środowym posiedzeniu parlamentu. Przewagą zaledwie jednego głosu wybrano na premiera przywódcę lewicy Sergeja Staniszewa, lecz później odrzucono skład jego rządu.
28.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 08:58
Dramatyczne posiedzenie trwało ponad 17 godzin. W nocy ze środy na czwartek, już po ogłoszeniu wyników, lewica zażądała powtórki drugiego głosowania w sprawie składu gabinetu. Według posłów lewicy, podczas tego wyboru doszło do niedopuszczalnej presji na deputowanych. Przewodniczący parlamentu - przedstawiciel lewicy Georgi Pirinski ogłosił, że powtórne głosowania odbędzie się w czwartek o godzinie 10.00 (9.00 czasu warszawskiego) i zamknął posiedzenie.
Natychmiast po tym Ruch Narodowy Symeona II i trzy inne prawicowe kluby poselskie we wspólnym oświadczeniu zażądały unieważnienia jego decyzji. Ich zdaniem, nie ma podstaw, by powtarzać głosowanie, ponieważ nie naruszono procedury, a przedstawiciele lewicy - członkowie komisji parlamentarnej odpowiedzialnej za przeprowadzenie wyborów szefa rządu i gabinetu, podpisali protokół o drugim głosowaniu bez sprzeciwu.
Z oświadczenia prawicy wynika, że prezydent powinien natychmiast zezwolić na utworzenia rządu drugiej sile parlamentarnej - Ruchowi Narodowemu Symeona II. Centrowa i prawicowa opozycja zadeklarowały, że nie wejdą do sali posiedzeń o 10.00, a to oznacza, że zabraknie kworum i do głosowania nie dojdzie.
Wiceprzewodniczący Bułgarskiej Partii Socjalistycznej Rumen Petkow powiedział, że działania prawicy i ruchu carskiego są "najkrótszą drogą do przedterminowych wyborów".
Rozpisania ponownych wyborów domaga się nacjonalistyczna koalicja "Atak". Z jej szeregów wykluczono trzech posłów, którzy w środę głosowali za powołaniem rządu Staniszewa.
Większość ekspertów politycznych, w tym także byłych członków Trybunału Konstytucyjnego, uważa, że rząd Staniszewa nie zyskał poparcia.
Wpływowy politolog Ognian Minczew określił sytuację jako "wszechogarniający kryzys polityczny", w którym stopniowo zostają zablokowane kolejne ogniwa konstytucyjne. Według niego, sytuacja wymyka się spod kontroli, będzie coraz trudniej opanować parlament i zagwarantować jego normalną pracę.
Ewgenia Manołowa