Gilowska: Rzecznik Interesu Publicznego złamał prawo
Zyta Gilowska, była wicepremier, powiedziała
"Rzeczpospolitej", że nigdy nie otrzymała od Rzecznika Interesu
Publicznego żadnej informacji na piśmie, która dotyczyłaby jej
lustracji. Uważa to za złamanie prawa.
Była wicepremier przedstawia swoją wersję wydarzeń - pisze "Rzeczpospolita". Jak mówi, po pierwszym, styczniowym spotkaniu u rzecznika zaległa cisza. O tym, że do sądu ma trafić wniosek lustracyjny w jej sprawie, dowiedziała się 13 czerwca od premiera. Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik poinformował ją, że właśnie przesłuchał ostatniego świadka, a dowody przeciw niej są bardzo poważne.
Gdybym pani nie znał, to nie miałbym żadnych wątpliwości co do pani winy - miał jej powiedzieć Rodzik.
Dlaczego ostatni świadek był przesłuchiwany 13 czerwca, jeśli dzień wcześniej rzecznik poinformował ministra Wassermanna, że przygotował wniosek do sądu- dziwi się prof. Gilowska.
Dlaczego tak mocno stawia pani tezę o szantażu lustracyjnym. To zarzut bez precedensu. Może dlatego, że widziała pani swoją teczkę- pyta "Rzeczpospolita".
Niczego nie widziałam. Na szantaż wskazuje sekwencja zdarzeń.
O niczym mnie nie uprzedzał. Rozmowę potraktowałam jako wyjaśniającą- mówi Zyta Gilowska.