PolskaGilowska: nigdy nie ukrywałam, że zatrudniałam przyszłą synową

Gilowska: nigdy nie ukrywałam, że zatrudniałam przyszłą synową

Posłanka Platformy Obywatelskiej Zyta
Gilowska przyznała w oświadczeniu, że
systematycznie korzystała z pomocy swojego syna Pawła przy
opracowywaniu ekspertyz prawnych. Jak dodała, nigdy nie ukrywała
też, że w biurze poselskim zatrudniała swoją obecną synową.

Poniedziałkowy "Newsweek" napisał, że syn Gilowskiej, Paweł, wypłacał sobie wynagrodzenia za wykonywanie zleceń dla matki z publicznych pieniędzy przeznaczonych na prowadzenie biura poselskiego. Sprawą może zająć się sejmowa Komisja Etyki Poselskiej.

Gilowska argumentuje w oświadczeniu, że korzystała z pomocy syna, ponieważ zamawianie usług eksperckich "na rynku" jest zbyt drogie oraz ryzykowne z powodu licznych "pułapek lobbingowych".

"Wiedziałam, że otrzymam od syna opinie rzetelne oraz bezstronne. Odrzucałam oferty pomocy prawnej, wiążące się z zaciąganiem jakichkolwiek zobowiązań" - napisała Gilowska.

Posłanka podkreśliła również, że przez pierwsze dwa lata jej syn nie otrzymywał wynagrodzenia za tworzenie ekspertyz, dopiero od końca 2003 roku zaczęła "skromnie opłacać" jego pracę.

Uważam, że środki finansowe na prowadzenie działalności biurowo- poselskiej, pozostawione do dyspozycji każdego posła, w części powinny być przeznaczane na sporządzanie fachowych opinii i ekspertyz. W przypadku mojego biura było to 10% wydatków - powiedziała Gilowska. Zaznaczyła, że "praktycznie nie wydała nic" na korzystanie z samochodu przy wykonywaniu mandatu, mimo że w pracy poselskiej często korzysta z własnego samochodu.

"Newsweek" poinformował również, że obecna synowa wiceprzewodniczącej PO była dyrektorem jej biura poselskiego. Sekretarz Zarządu Okręgowego Platformy Obywatelskiej w Lublinie Piotr Czubiński powiedział, że została ona zatrudniona w biurze poselskim Gilowskiej jeszcze przed jej ślubem z synem posłanki.

Anna zaczęła pracować w biurze poselskim w 2001 r., a ślub z Pawłem Gilowskim wzięła w maju 2003 r. Nie została zatrudniona dlatego, że należała do rodziny. Poznali się z Pawłem, gdy już pracowała w biurze Zyty Gilowskiej. Po ślubie chciała się zwolnić, ale miała trudności ze znalezieniem innej pracy. W tym wypadku nazwisko nie pomagało, a przeszkadzało. Pracowała w biurze poselskim do sierpnia 2004 r. - powiedział Czubiński.

Gilowska przyznała w oświadczeniu, że była i jest mile zaskoczona, że jej działalność skupiała w połowie 2001 roku wielu nieznanych sobie wcześniej ludzi, z których dwoje postanowiło w połowie 2003 roku połączyć się węzłem małżeńskim.

Wielokrotnie mówiłam o tym publicznie, również w wywiadach prasowych. Nigdy tego nie ukrywałam, wręcz przeciwnie - podkreśliła posłanka. Wiceprzewodnicząca Platformy dodała w oświadczeniu, że 10 maja zwróciła się do władz PO, aby jej sprawą zajął się sąd koleżeński partii.

Źródło artykułu:PAP
biurosynpo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)