Gigantyczny statek wypłynął z Bałtyku
Największy statek pasażerski świata przepłynął w sobotę wieczorem pod mostem nad duńską cieśniną Wielki Bełt i wypłynął już na Morze Północne - informują duńskie i norweskie media.
16.04.2006 | aktual.: 16.04.2006 10:11
Statek o nazwie "Freedom of the Seas" powstał w fińskiej stoczni w Turku dla amerykańskiego armatora Royal Caribbean Cruises Ltd. Luksusowy wycieczkowiec ma 339 m długości (boisko piłki nożnej liczy 120 m) i 56 m szerokości. Jego załoga to 1360 osób, a w 1800 kabinach może podróżować 4370 pasażerów. Budowa jednostki trwała 14 miesięcy.
Fińska stocznia należy do norweskiego koncernu Aker ASA i specjalizuje się w budowie wielkich statków pasażerskich oraz promów. Ma ona zamówienie na dwa kolejne statki typu "Freedom" oraz jeszcze większą jednostkę o nazwie "Genesis", mającą zabierać 5400 pasażerów.
Pierwszy rejs "Freedom" z Bałtyku w rejon Wysp Karaibskich był szczególnie ważny, gdyż przecierał szlak ze stoczni na Morze Północne kolejnym podobnym gigantom.
Problem polega na tym, że wąskie cieśniny łączące Bałtyk z Morzem Północnym zostały przegrodzone mostami. Most przez cieśninę Sund, łączący Szwecję z Danią jest za niski by "Freedom" mógł się pod nim zmieścić. Natomiast szlak żeglugowy prowadzący nad podmorskim tunelem przy brzegach duńskich uznano za zbyt kręty i wąski dla jednostki o takich rozmiarach.
Dlatego planując trasę rejsu wybrano drogę poprzez duńską cieśninę Wielki Bełt. Przegradza ją też most, łączący duńskie wyspy Zelandię i Fionię, wyższy jednak od mostu nad Sundem.
Wysokość tego mostu w najwyższym punkcie wynosi 65 m od powierzchni morza. Wysokość "Freedom" zaś 63,7 m. Tak więc różnica wynosi 130 cm. Teoretycznie statek powinien przepłynąć - wystarczy jednak silniejszy wiatr spiętrzający wody cieśniny, czy jej rozfalowanie by nastąpiło zderzenie. Statek kosztował 855 mln euro, most 2,5 mld euro.
Dla zwiększenia bezpieczeństwa operacji zdecydowano, że "Freedom" musi osiągnąć już przed mostem szybkość ok. 35 km na godzinę. Przy takiej szybkości jego kadłub miał zagłębić się w wodę o dodatkowy metr.
Sobotnie przejście pod mostem statku o wysokości prawie 20 pięter było ciężką próbą nerwów dla załogi a głównie dla jego kapitana Billa Wrighta i głównego mechanika Per-Arne Leikangera, który musiał zapewnić utrzymanie odpowiedniej szybkości. Było to tym bardziej stresujące, że system napędowy śrub statku został uszkodzony podczas prób na wodach fińskich. Awaria ma być usunięta dopiero na stoczni w Hamburgu gdzie "Freedom" zatrzyma się na pewien czas.
Sobotnie przejście "Freedom" pod mostem przez Wielki Bełt przebiegło bez problemów. Na moście zatrzymano ruch. Radio duńskie podało po zakończeniu operacji, że odstęp pomiędzy mostem a najwyższym punktem statku wyniósł 1,5 metra.
Michał Haykowski