Giertych: za Kuronia trzeba się modlić
Nie mam nic do Jacka Kuronia. Jest to osoba, za którą w tej chwili trzeba się modlić. Zmarł dwa lata temu. Ponieważ jednak jest postacią historyczną, to każdy ma prawo mieć odniesienie do postaci historycznych. Ja się nie czepiam "Gazety Wyborczej", że atakuje moje dziadka, który też jest postacią historyczną. Polityk, poprzez to, co napisał i zrobił, będzie oceniany dłużej niż żyje – powiedział szef LPR, wicepremier i minister edukacji Roman Giertych w audycji "Salon Polityczny Trójki".
04.09.2006 11:28
Michał Karnowski: Prezydent po raz kolejny podkreśla pozytywny życiowy dorobek Jacka Kuronia. Wczoraj kilkaset osób przy jego grobie. Spróbujmy to wszystko zrozumieć. Nakręca się spirala złych emocji i mam wrażenie, że ona w tej sprawie nie zaczęła się od opublikowania kilku ciekawych dokumentów odkrytych w archiwach IPN-owskich. Choć rzeczywiście reakcje niektórych środowisk były histeryczne. Ale zaczęła się od momentu, gdy z Pana ust, z ust przedstawicieli Pana środowiska wyszły słowa, które zbulwersowały. Słowa, chyba zbyt mocne. Spróbujmy zrozumieć, co Pan ma do Jacka Kuronia? Skąd tak agresywny, tak nieprzyjemny i rzadki w polskiej polityce ton?
Roman Giertych: Ja do Jacka Kuronia nie mam nic. Jest to osoba, za którą w tej chwili trzeba się modlić. Dwa lata temu zmarł. I bez wątpienia taka powinna być reakcja. Natomiast z drugiej strony uważam, że ponieważ Jacek Kuroń jest postacią historyczną, to każdy ma prawo mieć odniesienie do postaci historycznych. I nie wolno nikomu zabraniać, tak samo jak ja nie zabraniam, mniej więcej co miesiąc "Gazeta Wyborcza" atakuje mojego dziadka, który też jest postacią historyczną i z którą to postacią "Gazeta Wyborcza" się głęboko nie zgadza, ja nie zabraniam oceny mojego dziadka, mimo, że już od trzynastu czy czternastu lat nie żyje. Dlatego, że polityk, poprzez to, co napisał, to, co powiedział, to, co zrobił jest oceniane dłużej niż żyje.
To prawda. Ma Pan rację, że słowa odnoszące się także np. do Pana ojca, mówiące o tym, że on zdradził, że kolaborował z Wojciechem Jaruzelskim, chyba są pewną przesadą i nie znajdują potwierdzenia w dokumentach. Ale równie dobrze Pana słowa, że Jacek Kuroń zdradził, że to była Targowica, nie mają żadnego potwierdzenia. Panie premierze, ja przeczytałem te dokumenty IPN-owskie i muszę powiedzieć, że one być może rzeczywiście potwierdzają tezę o tym, że pewne negocjacje były, że Jacek Kuroń wykorzystywał SB jako kanał kontaktowy z władzą. Ale co to ma wspólnego ze zdradą, z Targowicą? Czy poważny polityk nie powinien jednak miarkować opinii?
- Panie redaktorze, w moim przekonaniu to, co zostało zrobione przy Okrągłym Stole, to była zdrada ideałów "Sierpnia '80". Tak uważam. Dlaczego? Dlatego, że porozumienie przy Okrągłym Stole zostało zawarte przez część ludzi tych, którzy uczestniczyli w ruchu "Solidarności" z SB i z częścią ówczesnego układu rządzącego. Przy okazji wyeliminowano wszystkich poza KOR-em, z układu "Solidarności". Jeżeli tak zrobiono, to proszę nie mówić, że Okrągły Stół był historycznym kompromisem. To było udostępnienie części władzy dla grupy pana Michnika, Kuronia, Geremka i innych, przez władze, za określone koncesje. Ja twierdzę, że tą koncesją była "gruba kreska", czyli pozwolenie na to, aby nomenklatura uwłaszczyła się, aby dokonała gigantycznej, złodziejskiej prywatyzacji. Również - to też warto zbadać - ta grupa, która w imieniu "Solidarności" bez takiego upoważnienia żadnego z władzą porozumiała się, uzyskała koncesję różnego rodzaju. Warto zbadać te sprawy. Uważam, że badania archiwów IPN-u w zakresie powstawania siły
tej grupy, również w III RP, jest jeszcze przed nami. Jak powstawały niektóre gazety.
Rozumiem. Ale co to ma do Jacka Kuronia? Okrągły Stół dzielił, dzieli i będzie dzielił. Ale ja rozumiem, że Pan użył pewnego skrótu myślowego. Może należałoby się, może to jest dobra okazja, wycofać się z tych słów, najostrzejszych o Jacku Kuroniu? Bo to, że się panowie różnicie, to jest oczywiste.
- Ale ja nie powiedziałem o nim, że jest zdrajcą. Proszę mi tego nie imputować. Ja powiedziałem tylko tyle, zapytany czy w podręcznikach historii jest miejsce dla Jacka Kuronia, powiedziałem tak, tak samo, jak dla innych osób, które ja negatywnie oceniam. I tyle. Natomiast uważam generalnie, że w podręcznikach historii nie ma miejsca na politykę, nie ma miejsca na ideologię - jest miejsce na fakty. I tak samo, jak nie sądzę, aby dobre było gloryfikowanie wszystkich tych, którzy doprowadzili do Okrągłego Stołu, tak samo nie sądzę, aby można było manipulować historią i pewne fakty zmieniać. Okrągły Stół bł bardzo ważnym wydarzeniem historycznym, ale można to wydarzenie różnie oceniać. Ja to oceniam w ten sposób, jak to już Panu powiedziałem, lewica trockistowska do której należał nie tylko Jacek Kuroń, całe środowisko ówczesnego KOR-u, porozumiała się z częścią układu rządzącego i zawarła pewnego rodzaju układ. który w dużej części trwał do naszych dni, bo on się skończył, można powiedzieć dopiero w zeszłym
roku. Obowiązywanie tego układu, a w niektórych aspektach np. prezesury NBP trwa do dzisiaj.