Giertych walczy o przetrwanie
LPR schodzi poniżej progu wyborczego. I ma
kłopot. Będzie z rządem - nie odróżni się od PiS. Będzie w
opozycji - PiS doprowadzi do szybszych wyborów, a w następnym
rozdaniu Ligi może w Sejmie zabraknąć - przewiduje "Gazeta
Wyborcza".
07.12.2005 | aktual.: 07.12.2005 07:02
Bunty wewnętrzne i silna konkurencja ze strony PiS to dziś największe kłopoty Ligi Polskich Rodzin. Choć te dolegliwości mogą minąć - działaczy się zastąpi, PiS z czasem pewnie zaszkodzi rządzenie, to jest jeszcze jedna bieda, taka mianowicie, że spełniły się polityczne życzenia Romana Giertycha. Francuzi i Holendrzy odrzucili konstytucję europejską, SLD przegrało wybory, a Partia Demokratyczna odeszła w niebyt.
I teraz Giertych ma kłopot z tożsamością swojej partii. Była ona budowana przeciw Unii Europejskiej, przeciw rządom SLD i przeciw Okrągłemu Stołowi. Te tematy były - mówiąc językiem polityka Ligi Macieja Eckardta - paliwem, na którym jechała LPR - ocenia dziennik.
Paliwem najważniejszym była do tej pory UE. Lidze nie udało się zablokować akcesji, ale była jedyną wyraziście antyunijną siłą na scenie. Teraz nasza obecność w UE nikogo już nie rozgrzewa, nawet Giertych potrafił zawołać na konwencji wyborczej: "Unia tak!", ale wciąż miał nadzieję na dwie mięsiste debaty - w sprawie eurokonstytucji i wspólnej waluty.
Ataki na "postkomunistów" też są niezbyt obiecujące. Spór Giertycha z liderem SLD Wojciechem Olejniczakiem to w polityce wydarzenie tej rangi co w boksie walka o amatorskie mistrzostwo Polski w wadze koguciej. Nie mówiąc już o tym, że trudno Romanowi Giertychowi walczyć z postkomunistami w sytuacji, gdy jego ojciec zasiadał w Radzie Konsultacyjnej przy generale Jaruzelskim. PiS jest bardziej wiarygodny - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)