Giertych ryzykuje 350 mln zł
Kolejne kuriozum w zamówieniach Ministerstwa
Edukacji Narodowej. Któryś urzędnik przez pomyłkę wpisał w
dokumencie trzy litery: "tak". I zagroził wielkim przetargom na
pracownie internetowe - pisze "Puls Biznesu".
21.06.2007 | aktual.: 21.06.2007 03:38
Według gazety, banalny błąd urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) spowodował wielkie zamieszanie w wartych 350 mln zł megaprzetargach na pracownie internetowe i centra multimedialne. Urzędnicy popełnili pomyłkę przy wypełnianiu formularza ogłoszeniowego.
W rezultacie ogłoszenie może mieć poważną wadę prawną. Jak rozwiązać problem, głowią się prawnicy resortu. MEN - choć podkreśla, jak zależy mu na czasie - już trzy tygodnie ślęczy nad wnioskami firm o udział w tym przetargu. Problem jest poważny, bo zamówienia za 350 mln zł trzeba zrealizować do końca roku. Jeśli się nie uda, unijne dofinansowanie przepadnie.
Jak błaha pomyłka może wstrzymać wielki przetarg? Diabeł tkwi w szczegółach formularza ofertowego, który inaczej się wypełnia dla różnego rodzaju zamówień: dostaw, robót budowlanych czy usług. W przypadku dostaw - a ich właśnie dotyczy przetarg MEN - zamawiający nie powinien był wypełniać sekcji ogłoszenia zatytułowanej: "Specyficzne warunki dotyczące zamówień na usługi". Dotychczas MEN zawsze tę rubrykę zostawiał niewypełnioną. Tym razem jednak urzędnicy wpisali w niej: "tak", odpowiadając pozytywnie na pytanie, czy firmy powinny przedstawić nazwiska oraz kwalifikacje osób odpowiedzialnych za wykonanie "usługi" (choć faktycznie chodzi o dostawę).
Prawnicy twierdzą, że MEN w ten sposób postawił nieuzasadniony warunek dopuszczenia do przetargu. Gdyby rzeczywiście była mu potrzebna lista osób z firm, powinno podać szczegółowe kryteria i sposób oceny kwalifikacji - czytamy w "Pulsie Biznesu". (PAP)