Giertych: nie przejąłem pieniędzy od samorządów
Minister edukacji Roman Giertych zaprzecza doniesieniom "Gazety Wyborczej", jakoby przejął od samorządów 700 milionów euro z europejskich funduszy na edukację. Wtorkowa "Gazeta" napisała, że szef resortu edukacji, wicepremier Roman Giertych "zabrał samorządom 700 mln euro z unijnych pieniędzy na edukację. Twierdzi, że sam je lepiej podzieli".
Roman Giertych oświadczył, że pieniądze te nikomu nie zostały zabrane, ale przez Polskę wywalczone. Wyjaśnił, że posłużą głównie do realizacji programu "Zero tolerancji", a przede wszystkim do opłacenia przez kuratoria zajęć pozalekcyjnych. Ministerstwo twierdzi, że takie zajęcia są najlepszą formą organizowania czasu dzieciom i młodzieży. Dlatego też - by program był spójny - pieniądze będą dzielone przez kuratoria.
Roman Giertych będzie też dążył do tego, by na temat proponowanych przez niego rozwiązań odbyło się ogólnonarodowe referendum. Zapowiedział, że zaproponuje dołączenie tego tematu do referendum, które Liga Polskich rodzin chce rozpisać na temat obecności polskich wojsk w Iraku i Afganistanie.
Wicepremier Giertych oświadczył, że zarzuty - głównie "Gazety Wyborczej" - wobec jego programów są tak absurdalne, że najlepiej będzie, jak na ten temat wypowie się naród.
Z kolei wiceminister edukacji Sylwia Sysko-Romańczuk na konferencji prasowej poinformowała, że Ministerstwo Edukacji Narodowej opracuje tylko kryteria strategiczne, według których wyłonione zostaną projekty dotyczące organizacji zajęć pozalekcyjnych, które będą dofinansowane ze środków unijnych. Samego wyboru projektów będą dokonywać kuratoria.
Sysko-Romańczuk przekonywała, że MEN "nic nikomu nie zabrał", lecz jest tylko tzw. instytucją pośredniczącą w podziale środków UE. Wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski zaznaczył zaś, że o wyborze projektów będą decydować fachowcy, a tacy są właśnie w kuratoriach.