Giertych na spotkaniu z premierem z wnioskiem o dymisję
Wicepremier Roman Giertych (LPR) powiedział, że szedł na wtorkowe spotkanie z premierem Jarosławem Kaczyńskim z wnioskiem o swoją dymisję. Jednak - jak dodał - porozumiał się z premierem co do wszystkich spraw.
Do spotkania Giertycha z J. Kaczyńskim doszło w związku z wypowiedziami wicepremiera i szefa LPR w ubiegłym tygodniu na spotkaniu unijnych szefów resortów oświaty w Heidelbergu.
Wicepremier zaapelował tam o zakaz aborcji i propagandy homoseksualnej w Europie. Jak twierdził, przedstawił stanowisko rządu. Później premier oświadczył, że to, co powiedział Giertych, "nie było uzgodnione w ramach procedur rządowych".
W poniedziałek premier udzielił Giertychowi reprymendy, ten zaś pytał, za które fragmenty wystąpienia ją otrzymał i czy człowiek o takich poglądach jak on może być członkiem rządu.
Szedłem na spotkanie z premierem z dymisją, przeświadczony, że gdy człowiek staje w obliczu konfliktu pomiędzy własnymi przekonaniami a niemożnością ich realizacji, wówczas zawsze trzeba wybierać własne przekonania - powiedział Giertych na wtorkowej konferencji prasowej.
Wicepremier miał tekst dymisji przy sobie, ale nie wręczył jej premierowi. Pokazał jednak dziennikarzom ten dokument. Zaraz pójdzie do archiwum - stwierdził Giertych.
Dodał też, że rozmowa z premierem była bardzo dobra. Porozumieliśmy się z panem premierem co do wszystkich spraw i uznajemy kwestię za zamkniętą - oświadczył wicepremier.
Jak powiedział, cieszy się, iż może w ramach rządu - będąc wicepremierem i ministrem edukacji - wyrażać publicznie swe przekonania. Bardzo mnie to cieszy, bo to oznacza, że mam możliwość realizowania poglądów politycznych, które głoszę od 20 lat - podkreślił wicepremier.
Giertych jest zadowolony z tego, że doszło do porozumienia. Według niego, nie otrzymał od premiera "reprymendy", była natomiast "pewna różnica zdań". Ale - dodał - tak on, jak i premier mają prawo do prezentowania swoich poglądów.
Wicepremier stwierdził, że ma wrażenie, iż "w niektórych sprawach czasem różnice nie wynikają z jakiejś fundamentalnej różnicy poglądów, tylko z taktyki".
W moim przekonaniu Polska ma olbrzymią szansę skorzystać z okazji do niemilczenia - żeby nawiązać do słynnej wypowiedzi prezydenta Chiraca, który zachęcał Polskę, aby korzystała z okazji do milczenia - powiedział Giertych.
W lutym 2003 r. prezydent Francji Jacques Chirac ostro skrytykował kraje kandydujące wtedy do UE, m.in. Polskę, za poparcie twardej polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku. Chirac stwierdził wówczas, że kraje te "zmarnowały okazję, żeby siedzieć cicho".
Zdaniem Giertycha, przedstawiciele Polski powinni przedstawiać swoje poglądy "na forum międzynarodowym, uczciwie, szczerze, w okolicznościach do tego przewidzianych".
Jeżeli my nie będziemy mówić, to kto będzie mówił? Jeżeli my będziemy milczeć, to jaka będzie sytuacja tych, którzy dziś w Unii Europejskiej cierpią z powodu tego, że cywilizacja śmierci - która czarną chmurą objęła cześć Europy - ma wpływ na poszczególne rządy, parlamenty, na niektóre telewizje czy gazety - mówił wicepremier. Jak dodał, Polacy powinni prezentować cywilizację życia i mocno jej bronić.
Giertych powiedział, że jego wystąpienie w Heidelbergu dotyczyło jednej rzeczy: "prawdy". Stwierdził, że jeśli czegoś żałuje, to tego, że w Heidelbergu nie wspomniał o problemie "zatracania wartości życia ludzkiego poprzez kwestionowanie wartości życia osób starszych. To jest rzecz, która w dyskusji o wartościach powinna być wspomniana - oświadczył.