Giertych: grupa trzymająca władzę chciała oddać rafinerie Rosjanom
"Chciano sprzedać polski sektor naftowy w ręce rosyjskich przedsiębiorców" - pisze Roman Giertych w swoim raporcie z prac komisji ds. PKN Orlen. Giertych nie ma dowodów, ale opisuje zjawisko - pisze „Gazeta Wyborcza”.
14.01.2017 21:19
Giertych przekazał w poniedziałek swój autorski raport kolegom z komisji śledczej. Komisja ciągle pracuje, ale Giertych pospieszył się, bo nie wie, jak długo jeszcze potrwa komisja śledcza i jej obecny skład.
Gierych twierdzi, że za całą operacją sprzedaży sektora energetycznego Rosjanom - nazywa to "Wielkim Skokiem" - kryje się niezwykle wpływowa grupa licząca ok. stu osób (wśród nich prezydent Aleksander Kwaśniewski, były premier Leszek Miller, były marszałek Marek Borowski, biznesmen Jan Kulczyk - osoby te Giertych nazywa "grupą trzymającą władzę"). Mózgiem grupy jest jedna osoba. Giertych nie chce wymienić jej nazwiska. Jednak zapytany o Marka Ungiera, szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, potwierdza. Giertych nie wierzy, by prezydent Aleksander Kwaśniewski był bezpośrednio zainteresowany sprzedażą rafinerii Rosjanom, ale - jak pisze - „Należy ze smutkiem skonstatować, iż miejsce, w którym splatały się wszystkie wątki afery Orlenu, jest Kancelaria Prezydenta RP".
Konstanty Miodowicz (PO), kolega Giertycha z komisji śledczej, dał raportowi "jedynkę" w skali od 1 do 5 - pisze „Gazeta”. Publikuje też rozmowę z Giertychem, w której poseł LPR przyznaje, że nie ma dowodów na istnienie grupy, ale opisuje zjawisko opierając się na poszlakach.
Widacki to jest dobry znajomy Żagla, z którym Kulczyk leciał na spotkanie z Ałganowem. A Żagiel kiedyś zatrudniał Ałganowa, a Ałganow mieszkał w "zatoce świń" (warszawskie osiedle, gdzie w czasach PRL-u mieszkali wysocy działacze partyjni) razem z liderami SLD. W spotkaniu Kulczyka z Ałganowem uczestniczył Marek Modecki i okazuje się, że Modecki jest częstym gościem w Pałacu Prezydenckim. Gdziekolwiek spojrzeć, to widać tych samych ludzi - mówi Giertych. Na sugestię „Gazety”, że są to poszlaki, a nie dowody, Giertych odpowiada: Dowody są takie, że te osoby są ze sobą powiązane.