PolskaGetto warszawskie w materiałach niemieckiej propagandy

Getto warszawskie w materiałach niemieckiej propagandy

Fragmenty filmu nakręconego przez niemiecką ekipę filmową w celach propagandowych, uzupełnione o okoliczności powstania i wspomnienia jednego z członków ekipy znalazły się w obrazie "Niedokończony film", który zostanie zaprezentowany w Domu Spotkań z Historią.

Getto warszawskie w materiałach niemieckiej propagandy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | DPA

19.04.2013 | aktual.: 19.04.2013 11:07

Piątkowa projekcja filmu będzie częścią obchodów 70. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.

W maju 1942 r. do getta warszawskiego przybyła niemiecka ekipa filmowa mająca udokumentować życie codzienne Żydów w zamkniętej zonie. Filmowcom towarzyszyło kilku SS-manów. W ciągu trzech dni pobytu nakręcono ponad godzinę materiału, rolki filmowe zabrano następnie do Berlina. - Zapewne miały posłużyć do nakręcenia kolejnego filmu propagandowego, w rodzaju wcześniejszego "Wiecznego Żyda" w reż. Fritza Hipplera (1940), w którym przedstawiano Żydów jako "pasożyty", żerujące na "zdrowej tkance narodu niemieckiego". Film jednak nie powstał. Wobec podjęcia decyzji o likwidacji getta nie widziano powodów, by nadawać sprawie większy rozgłos - opowiadał Dariusz Krajewski z Filmoteki Domu Spotkań z Historią.

Przez lata materiał był znany filmowcom, często jego fragmenty pojawiały się w filmach dokumentalnych czy kronikach. - Nikt jednak krytycznie nie zanalizował okoliczności jego powstania. Dopiero dzięki reżyserce filmu, Yael Hersonski, uparcie analizującej materiały źródłowe, takie jak "Dziennik" Adama Czerniakowa, Archiwum Ringelbluma czy relacje byłych mieszkańców getta poznaliśmy okoliczności powstania poszczególnych ujęć, reakcje Żydów, poznajemy nawet wspomnienia jednego z członków ekipy filmowej Willy'ego Wista, który w 1960 r. złożył przed sądem obszerne zeznania dotyczące udziału w kręceniu filmu. Dzięki temu możemy zobaczyć obraz odkłamany, nie zaś taki, jakim chcieli go pokazać nazistowscy filmowcy - opowiadał Krajewski.

Jak zaznaczył, dopiero dzięki "Niedokończonemu filmowi" okazało się, że większość pojawiających się w pierwotnym materiale sekwencji została zmistyfikowana i miała posłużyć ukazaniu obrazu getta, jako podzielonego na dwa niezależne światy - bogatych i biednych Żydów. - Bogaci mieli opływać w luksusy i żyć w idylli, w której sklepy są pełne jedzenia, ludzie mają pracę i mogą swobodnie praktykować życie religijne, bawić się, wypoczywać. Biedniejsi zaś mieli umierać w nędzy, porzuceni przez pobratymców. Słynne ujęcia umierających na ulicach ludzi i rzekoma obojętność przechodniów została przez ekipę filmową zainscenizowana i miała zapewne posłużyć do propagandowego przedstawienia Żydów nieczułych na cierpienie współbraci. W istocie wszyscy cierpieli ten sam los nieświadomi, że za kilka miesięcy zacznie się Zagłada - mówił Krajewski.

Z kadrów filmu wyłania się obraz wszechobecnej nędzy i powolnej śmierci mieszkańców getta, głód, apatia i strach widoczny na filmowanych twarzach. - Na niektórych z nich widać także rodzącą się nienawiść do Niemców, zacietrzewienie, chęć odpłacenia za krzywdy. Te uczucia wybuchną niemal rok później, gdy Niemcy przystąpią do ostatniego aktu Grossaktion in Warschau i napotkają zaciekły opór Żydów, niegodzących się śmierć w obozach zagłady. Oglądamy więc okiem filmowców ostatnie miesiące przed podjęciem decyzji o likwidacji getta - relacjonował pracownik Filmoteki Domu Spotkań z Historią.

- W filmie oglądamy iście dantejskie sceny, umieranie na ulicach, przewożenie odkrytych zwłok i chowanie zmarłych z głodu w masowych grobach. Ludzie nie mają już siły, leżą w łóżkach i czekają na śmierć. I rzecz najbardziej wstrząsająca: wszystkie te obrazy oglądają współcześnie byli mieszkańcy getta. Wracają wspomnienia, emocje, ból i łzy. I my - widzowie - razem z nimi wchodzimy w tamten świat, współodczuwamy to emocjonalne napięcie, co pozwala lepiej zrozumieć ich los. Tragedia przeżyta przez tych ludzi i obojętność świata powinny być dla wszystkich ludzi nauką empatii i wrażliwości na ludzkie cierpienie, które staje się także naszym udziałem. Żyjemy nadzieją, że uchroni nas to przed powtórzeniem się takiej tragedii - podsumował Krajewski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)