Gehenna lokatorów trwa od 10 lat
Zbyt głośno wirująca pralka, silnik traktora, warczący generator, helikopter wiszący tuż nad dachem - opisują w "Metrze" nocne hałasy mieszkańcy osiedla Domaniewska w centrum Warszawy. Gehenna lokatorów trwa już 10 lat. Miejscy urzędnicy nie potrafili w tym czasie im pomóc. Jak twierdzą, nie można wskazać winnych.
10.01.2011 | aktual.: 10.01.2011 10:51
Ich zmorą jest tzw. hałas instalacyjny, dochodzący z instalacji okalających osiedle biurowców. Najbardziej dokuczliwy staje się jesienią i zimą. Nie pomagają dźwiękoszczelne okna. W mieszkaniach zdaje się czasem, że "przejeżdża przez nie jakiś traktor".
Zmęczeni lokatorzy jadą niekiedy nocować do kogoś bliskiego, bo nie mogą wytrzymać hałasu. Dwutygodniowe pomiary, prowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pokazały, że nocą hałas dochodzi do 62 dB, przy dopuszczalnej normie 45dB.
Urzędnicy biura ochrony środowiska z ratusza zostali powiadomieni o sprawie w 2002 r. W efekcie wielu zarządców biurowców usunęło źródła hałasu poprzez naprawy i modernizacje instalacji. Jednak nie zrobiła tego Galeria Mokotów, która przez okolicznych mieszkańców jest uważana za głównego sprawcę dokuczliwych dźwięków.
W sprawie nastąpił pat, a urzędnicy udzielają wymijających odpowiedzi. Nadzieją dla mieszkańców osiedla jest, zwołana na przyszły tydzień, komisja dialogu społecznego przy biurze ochrony środowiska, złożona z przedstawicieli organizacji pozarządowych, która ma zająć się problemem. Jednak jej ustalenia mogą mieć jedynie charakter doradczy dla decydentów.
Każdy budynek z osobna nie może emitować większego hałasu niż ustawowa norma, jednak odgłosy urządzeń z kilku biurowców się kumulują i zatruwają życie mieszkańców osiedla Domaniewska - pisze poniedziałkowe "Metro".